Inflacja przyspiesza i analitycy Narodowego Banku Polski podnieśli niedawno jej prognozy. Według najnowszych inflacja w tym roku wyniesie średnio 3,2 proc., po 3,4 proc. w 2020 r., a w kolejnych dwóch latach odpowiednio 2,8 i 3,2 proc.
Jak w takiej sytuacji mogą radzić sobie firmy? Zazwyczaj gdy inflacja rośnie, zwiększają się popyt i produkcja, czyli poprawia się koniunktura. To oznacza, że przychody spółek rosną realnie, dodatkowo – w związku z inflacją – także nominalnie. To ogólnie dobre warunki dla wzrostu cen akcji, lecz każdą spółkę trzeba rozpatrywać indywidualnie w zależności od tego, czy szybciej rosną jej koszty czy przychody.
– Ważna jest relacja przychodów do kosztów. W przypadku tych pierwszych kluczową kwestią jest elastyczność popytu, bo decyduje o zdolności do przełożenia cen na klienta końcowego. Może być jednak tak, że dojdzie do dużego wzrostu cen czynników produkcji, co zwiększy koszty i uderzy w przychody. Dlatego na inflacji zyskają głównie spółki, które są w stanie kontrolować wydatki lub mają zdolność przełożenia ich wzrostu na klientów – mówi Kamil Hajdamowicz, zarządzający w Vienna Life.
– Historycznie największą korelację z rosnącą inflacją wykazywały sektory cykliczne i tzw. spółek value. Należą do nich branże surowcowa, energetyczna, finansowa i przemysłowa – mówi Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas. W przypadku dwóch pierwszych przeważnie taka zależność jest prosta: rosnące ceny surowców (metale przemysłowe, surowce energetyczne) przekładają się na wyższe ceny produktów, a przez to większe przychody i zyski podmiotów, które je sprzedają – wyjaśnia Krajczewski. W przypadku firm przemysłowych zależność nie jest taka oczywista. – Zależy ona od tego, w jakim miejscu łańcucha produkcyjnego jest dana spółka i jak kształtuje się inflacja poszczególnych produktów, czy mocniej rosną ceny produktów końcowych sprzedawanych przez spółkę, czy jednak mocniej rosną ceny wykorzystywanych do produkcji komponentów, co negatywnie działa na marże – dodaje.