Światowy park tych urządzeń niezbędnych przy wznoszeniu domów wielopiętrowych ocenia się na 300 tys. W ostatnich dwóch latach coraz trudniej je wypożyczyć czy kupić. Philippe Cohet, prezes francuskiej grupy Potain, największego na świecie producenta dźwigów, wyjaśnia, że coraz bardziej rośnie zakres budów, a kurczy się czas ich realizacji. Dziś firmy chcą oddać pięciopiętrowy blok w ciągu roku. Ponadto zaostrzyły się wymogi bezpieczeństwa. Dźwig kosztujący od 200 tys. do miliona euro musi być po dziesięciu latach eksploatacji złomowany albo sprzedany za granicę.

Trzecim czynnikiem tej kryzysowej sytuacji jest gwałtowny rozwój budownictwa mieszkaniowego i infrastruktury w Indiach, Rosji, na Bliskim Wschodzie (Emiraty). Kiedyś kraje te zadowalały się używanym sprzętem, dziś żądają nowego. 8 proc. produkcji Potaina trafia do Dubaju, Kataru, Arabii Saudyjskiej. Nowymi klientami są też kraje Afryki.

Na Chiny przypada połowa światowego parku maszyn. Ich producenci musieli uwzględnić nowe realia. Sam transport dźwigów nie jest prosty: potrzeba od sześciu do ośmiu ciągników z lawetami. Francuzi nie przyjmują już zamówień na 2008 r. Potain pracuje pełną mocą, terminy dostaw wydłużyły się średnio z trzech do dziesięciu miesięcy. Powstanie 520 dźwigów, 80 proc. trafi do firm wynajmu sprzętu. Popyt na dźwigi spowodował wzrost cen wynajmu o 20 proc. w ciągu dwóch lat. Stal też podrożała. Ale świat nie przestanie budować: szykują się piłkarski mundial w Afryce, olimpiady w Chinach i w Londynie, więc hossa trwa.