Trzy dni temu protest przeniósł się pod ziemię i górnicy protestują na poziomie 700 m. Według komitetu strajkowego, w piątek wieczorem tę formę protestu prowadziło blisko 300 osób. Według danych zarządu, w ciągu minionej doby w rotacyjnym strajku pod ziemią wzięły udział w sumie 353 osoby, a w sobotę rano tę formę protestu kontynuuje 180 osób.
Rzecznik protestujących Wiesław Wójtowicz ze Związku Zawodowego Kadra przyznaje, że część z nich wyjechała na powierzchnię, bo bardzo marzną. W miejscu protestu jest minus 6-7 stopni C, a górnikom brakuje koców.
Nie ma natomiast problemów z zaopatrzeniem w żywność - rano zwieziono na dół ciepły bigos. Podziemny protest prowadzi jednak nadal około 260 osób.
Według Wójtowicza, górnikom uniemożliwiono łączność z rodzinami, które nie mogą się już telefonicznie kontaktować z przebywającymi na dole. Informacji o tym, jak się czują, można zasięgać jedynie u dyspozytora. O 17:00 żony górników przyszły pod kopalnię i zapaliły znicze pod bramą zakładu. Po drugiej stronie bramy stali górnicy. "Popieramy!", "Kochamy was" - skandowały kobiety, górnicy odpowiadali: "Dziękujemy!".
- Przetrzymają nas przez weekend, jak nas przetrzymali przez święta. Ale nastroje wśród załogi są bardzo bojowe i takie deklaracje tylko wzmacniają determinację - powiedział Wójtowicz.