Choć nazwy witryn brzmią obco, właścicielem każdej z nich są polskie firmy. Z kolei sieć reklamowa Ad.net z powodzeniem działa w krajach bałtyckich i na Ukrainie.
– Wejście na rynki litewski i estoński okazało się łatwiejsze, niż się spodziewaliśmy. Wydawałoby się, że np. w Estonii, gdzie można rozliczać się przez Internet z fiskusem, będą funkcjonowały odpowiedniki takich światowych potęg, jak YouTube czy Facebook, a tymczasem było inaczej – mówi "Rz" Michał Sadowski, współzałożyciel spółki Patrz.pl (należącej do giełdowej Internet Group). Patrz.pl stworzyła w dwóch krajach serwisy społecznościowe, których użytkownicy wymieniają się plikami multimedialnymi. Podobne serwisy spółka chce niedługo uruchomić na Łotwie i w Czechach.
– Dysponując gotowym, sprawdzonym w Polsce produktem, można się pokusić o zdobywanie rynków, na których konkurencja lokalna i światowa nie jest silna lub jest wręcz nieobecna – dodaje Michał Sadowski. W niedługim czasie spółka rusza z ofertą dla reklamodawców. Jej atutem ma być wysoka oglądalność. Witryna Vaizdelis.lt ma 230 tys. zarejestrowanych użytkowników, podczas gdy liczbę wszystkich internautów na Litwie szacuje się na milion. W Rumunii silną pozycję ma vola.ro założona przez warszawską spółkę FRU.pl. Serwis działa od roku i oferuje bilety ok. 500 linii lotniczych, a także usługi turystyczne. Jego obroty rosną ostatnio o 100 proc. miesięcznie.
– Nie natrafiliśmy przy uruchamianiu serwisu na trudności większe niż te spotykane w Polsce. Wprawdzie e-rynek jest tam rozwinięty w mniejszym stopniu, niższa jest skłonność internautów do dokonywania transakcji w sieci, ale to się szybko zmienia – powiedział "Rz" Michał Wrodarczyk, szef spółki FRU.pl. Wcześniej prowadziła ona firmy turystyczne w Rumunii, na Ukrainie i w Mołdawii. Teraz także w tych dwóch ostatnich krajach w ciągu najbliższych sześciu miesięcy planuje uruchomić serwisy podobne do rumuńskiego.
Doświadczenia, jakie zdobyły rodzime spółki na polskim rynku internetowym uważanym za jeden z najbardziej rozwiniętych w regionie, oraz rozwiązania, jakimi dysponują, nie zawsze gwarantują sukces na obcych rynkach. Z podboju rynku ukraińskiego zrezygnowała np. agencja ClickAd, nie znajdując tam odpowiedniego partnera. Z kolei NetSprint.pl – zajmująca się systemami wyszukiwawczymi – raczej nie będzie się już w ekspansji zagranicznej koncentrować na usługach dla internautów.