Ich zdaniem na liście winowajców są zresztą także ... prokuratury, sądy, urzędy skarbowe, muzea, uczelnie i inne ważne placówki publiczne. Wszystkie te obiekty muszą być pilnowane – to obowiązek ustawowy.
– Będziemy składać doniesienia, bo naszym zdaniem, placówki finansowane z pieniędzy publicznych najczęściej świadomie zlecają usługi wyceniane według stawek uniemożliwiających zorganizowanie ochrony z poszanowaniem prawa – mówi Tomasz Banaszkiewicz, wiceprezes PZPO, a zarazem wiceszef Konsalnetu, jednej z pięciu największych w kraju firm ochroniarskich.
Polski Związek Pracodawców Ochrona to dziś jedyna organizacja reprezentująca 200 tys. ochroniarzy i prawie 4 tys. firm security w kraju. W zeszłym roku wartość rynku usług związanych z bezpieczeństwem szacowana była na 5 mld zł. W 2008 r. ma sięgnąć 5,6 mld.
Prezes Banaszkiewicz i eksperci PZPO wyliczyli, że stawka za godzinę pracy dla strażnika zatrudnionego na stałe ( po uregulowaniu składek ZUS i innych obowiązkowych opłat i podatków) nie może być niższa od 11,4 zł brutto. – Tyle musi dostać firma i to przy założeniu, że miesięczna gaża pracownika jest równa płacy minimalnej (1126zł) a zatrudniająca go spółka działa legalnie, czyli zachowuje procedury wynikające z prawa pracy – mówi wiceprezes Konsalnetu.
Tymczasem wskutek zaciętej rywalizacji o zamówienia, wręcz wojny cenowej między firmami ochrony, przystają one na zlecenia wycenianie grubo poniżej kosztów. – Instytucje proponują w przetargach stawki za godzinę pracy nawet o połowę niższe od tych, które gwarantowałyby spełnienie wymogów legalności zatrudnienia – przekonuje Krzysztof Zgoda z komisji krajowej NSZZ „Solidarność”, od dwóch lat zwalczający łamanie prawa pracy i inne patologie w branży ochroniarskiej.