Minister Skarbu Państwa mógłby w tym roku umocnić swoją pozycję jako akcjonariusz w drugiej co do wielkości firmie paliwowej – Lotosie. Nie skorzysta jednak z okazji.
Państwo kontroluje obecnie ok. 58,8 proc. akcji gdańskiej firmy. Bezpośrednio ma ok. 7 proc., a poprzez Naftę Polską – ok. 52 proc. Udziały MSP w gdańskiej grupie zwiększą się, gdy wniesie do niej pakiet ok. 30 proc. akcji spółki Petrobaltic – jedynej polskiej firmy wydobywającej ropę. W efekcie tej transakcji wzrośnie kapitał Lotosu. O ile – zależeć będzie od wyceny Petrobalticu.
Z naszych szacunków wynika, że spółka może być warta przynajmniej 600 – 800 mln zł. Gdyby te prognozy się potwierdziły, pakiet akcji Petrobalticu, miałby wartość 180 – 240 mln zł. Obecnie kapitalizacja Lotosu wynosi 3,8 mld zł. Zakładając, że Skarb będzie chciał odzyskać z giełdy kwotę równą wartości 30 proc. pakietu akcji spółki wydobywczej, to może wystawić na sprzedaż 5 – 6 proc. papierów Lotosu.
Nie wiadomo, jak plan sprzedaży tych akcji oceni opozycja. Poprzedni rząd umieścił Lotos na liście firm strategicznych i głośno wyrażał obawy przed przejęciem polskich rafinerii przez rosyjskie firmy. Nie wiadomo również jeszcze, kto dokona wyceny wartości Petrobalticu. W najbliższych dniach – jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy – w MSP mają zapaść decyzje w tej sprawie. Zrobi to firma działająca albo na zlecenie Lotosu, albo też Skarbu.
Lotos zabiega o przejęcie pełnej kontroli nad Petrobaltikiem od dwóch lat. Do tej pory nie udało się zakończyć negocjacji ze Skarbem Państwa. Teraz są szanse – o czym mówił w środę minister Aleksander Grad – że do transakcji dojdzie w tym roku. Przygotowanie wyceny firmy wydobywczej może potrwać kilka miesięcy. Prezes Lotosu Paweł Olechnowicz tłumaczy, że zależy mu na przejęciu Petrobalticu, bo z jednej strony podniesie to wartość całej grupy, a z drugiej ułatwi spółce wydobywczej pozyskanie finansowania niezbędnych inwestycji. Lotos będzie też mógł decydować o ich rozmiarze i konkretnych planach. Grupa zamierza za kilka miesięcy przedstawić nową strategię, w tym dotyczącą eksploatacji złóż na Bałtyku. Petrobaltic obecnie może dostarczać rocznie ok. 300 tys. t ropy, której jedynym odbiorcą jest gdańska rafineria. W ubiegłym roku produkcja spadła do 180 tys. ton, bo – jak usłyszeliśmy w Lotosie – firma koncentrowała się na pracach poszukiwawczych. Wydobycie w tym roku ma wrócić do poziomu sprzed roku, a plany na kolejne lata zależeć będą m.in. od efektów próbnych wierceń w nowo odkrytych złożach. W jednym z nich, tzw. B8, zasoby szacuje się na kilkanaście mln m sześc. i już uruchomiono produkcję. Na drugim – Gotlandia – przygotowywane są próbne odwierty, ale według wstępnej prognozy jest tam ok. 15 mln m sześc. ropy.
