Inwestycja w 1 MW energii z wiatru to wydatek rzędu 1,5 mln euro. Ze zdobyciem pieniędzy nie powinno być problemu. – Przy obecnych możliwościach finansowania wystarczy posiadać kapitał w wysokości 5 proc. wartości inwestycji. 15 proc. wyłoży inwestor finansowy, a na pozostałe 80 proc. można dostać kredyt – zapewnia Jan Kowalczyk, dyrektor Roland Berger Strategy Consultants. W tym roku ma również ruszyć nabór wniosków o unijne dotacje na budowę farm (działanie 9.4 programu operacyjnego „Infrastruktura i środowisko”).
Według szacunków Roland Berger, wewnętrzna stopa zwrotu z inwestycji w części deweloperskiej (sprzedaż gotowej farmy) wynosi 25 – 40 proc., zaś eksploatacyjnej 15 – 20 proc.
Instytucje finansowe są zainteresowane finansowaniem tego typu projektów i akceptują wysoką dźwignię finansową. – Fundusze inwestycyjne szukają wysokich i w miarę pewnych zysków, a to daje im właśnie energetyka odnawialna. W tej branży jest nawet nadmiar kapitału – dodaje Jan Kowalczyk.
Farma wiatrowa o mocy 3 MW generuje ok. 2 mln zł przychodów rocznie. Zyskowność wynika m.in. z tego, że ceny zielonej energii należą w Polsce do najwyższych w Europie. Za sprzedaż 1 MWh właściciel farmy może uzyskać do 110 euro, podczas gdy w Niemczech 80, a w Holandii nawet 70 euro.
O sukcesie inwestycji w dużej mierze przesądza lokalizacja. Turbina powinna pracować przynajmniej 2 tys. godzin w roku. Do niedawna minimalna prędkość wiatru przy tego typu inwestycjach musiała wynosić 6 m/s, ale najnowsze turbiny zapewniają opłacalność przedsięwzięcia już przy prędkości 5 m/s. To pozwala na rozwijanie inwestycji także poza polskim Wybrzeżem, gdzie do tej pory powstało najwięcej farm. – Coraz więcej inwestorów chce stawiać farmy wiatrowe na Lubelszczyźnie i w Wielkopolsce – zauważa Beata Matecka, prezes BCG Group.