Co 12. jadąca po Polsce ciężarówka przewozi materiały niebezpieczne. Często nawet kierowcy nie wiedzą, co wiozą, bo producenci nie oznaczają prawidłowo przesyłek. Nawet duże koncerny chemiczne nie znają przepisów ADR, które mówią, w jaki sposób mają być transportowane materiały niebezpieczne. Skutek? Zniszczona linia produkcyjna w mleczarni – do jej czyszczenia zamiast czterochloroetylku użyto kwasu solnego przywiezionego w zbiornikach ze złym oznaczeniem. Straty przekroczyły milion złotych. Albo inny przykład: Inspekcja Transportu Drogowego zarzuciła właścicielowi ciężarówki, że przewożone przez jego samochód dwie palety chemii gospodarczej (m.in. denaturat, rozpuszczalniki) nie mają nalepek ostrzegawczych, wymaganego oznakowania i przepisowej dokumentacji przewozowej. Naliczona kara administracyjna wyniosła łącznie 41 750 zł i zgodnie z przepisami została ograniczona do 15 tys. zł (tyle może wynosić jednorazowa kara nałożona podczas kontroli drogowej). Dopiero po trzech latach procesowania się NSA uchylił karę.

Stowarzyszenie Doradców ds. Transportu Towarów Niebezpiecznych (DGSA) twierdzi, że większość kar nakładanych przez ITD na firmy transportowe wożące materiały niebezpieczne jest skutkiem błędów producentów. To oni muszą prawidłowo przygotować kartę charakterystyki preparatu, na podstawie której kierowca wypełnia dokumenty przewozowe. W nich towar klasyfikowany jest według konwencji ADR, która dzieli ponad 80 tys. substancji chemicznych na niespełna 3 tys. kategorii. Ponieważ producenci nie znają przepisów ADR, sporządzają błędne dokumenty np. z nazwami niewystępującymi w ADR, stosują złe opakowania, a według konwencji ADR to właśnie opakowanie ma zapewnić bezpieczeństwo transportu.

Przewoźnicy, najczęściej małe firmy, mają słabą pozycję przetargową w rozmowach z producentami i nie wymuszą na nich, aby dostosowali się do przepisów ADR, uważa DGSA. Dlatego stowarzyszenie proponuje objąć ustawą ADR także załadunek i rozładunek towarów niebezpiecznych. Nadarza się ku temu okazja, bo Ministerstwo Infrastruktury właśnie pracuje nad nowelizacją umowy ADR, która ma wejść w życie najpóźniej 30 czerwca 2009 roku. Przyszłoroczna nowelizacja jest jedną z poważniejszych w historii konwencji ADR. Ujednolici bowiem przepisy dotyczące przewozów towarów niebezpiecznych transportem drogowym (ADR), kolejowym (RID) i od 30 czerwca 2011 roku także śródlądowym (ADN).

DGSA wskazuje na jeszcze jedną lukę w przepisach: dotyczy ona niemożności nakładania kar na samochody dostawcze o dopuszczalnej masie całkowitej poniżej 3,5 t. Nie pozwala na to ustawa o transporcie drogowym. W rezultacie ITD nie kontroluje samochodów dostawczych. – Tymczasem taki samochód może przewozić nawet tonę silnej trucizny – ostrzegają przedstawiciele DGSA.

Według danych Komisji Europejskiej w UE transportem drogowym przewozi się rocznie ok. 64 mld tkm, przy 1100 mld tkm przewozów samochodowych ogółem. W Polsce przewozy szacowane są na ok. 3,5 mld tkm, z czego ok. 60 – 70 procent to transport paliw. Polska jest w pierwszej dziesiątce unijnych krajów o największych przewozach towarów niebezpiecznych. Europejskie porozumienie o przewozie towarów niebezpiecznych (ADR) weszło w życie w 1957 roku. Przepisy ADR nowelizowane są co dwa lata. Obecnie obowiązuje wersja ze stycznia 2007 roku. Polska przystąpiła do konwencji ADR w 1975 roku.