W środę pisaliśmy w „Rz” o sprzecznych ze sobą dokumentach opracowanych przez resort gospodarki: z jednej strony wskazał on produkcję energii odnawialnej, a także konwencjonalnej przy użyciu najnowszych technik w zakresie ochrony środowiska, jako priorytet dla specjalnych stref ekonomicznych. Z drugiej – wykluczył możliwość lokowania ich tam.
– Faktycznie między „Koncepcją rozwoju SSE” a rozporządzeniem do nowelizacji ustawy o strefach jest kolizja. W związku z tym prawdopodobnie zdecydujemy się na wykreślenie z koncepcji produkcji energii odnawialnej jako działalności traktowanej priorytetowo w strefach – mówi Teresa Korycińska, wicedyrektor Departamentu Instrumentów Wsparcia.
– Energia z takich stref byłaby tańsza, a to naruszyłoby konkurencję – dodaje Janusz Ryk, prezes Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych.
Ale jest też druga strona medalu. – Opowiadamy się za tym, by w strefach można było wytwarzać energię. W tej chwili jej nie brakuje, ale niewykluczone, że może się tak zdarzyć w przyszłości – mówi Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej SSE. Ściągnęła ona inwestycje warte ok. 12 mld zł. Gdy kilka lat temu pojawił się projekt budowy w strefie elektrowni gazowej, resort gospodarki nie wyraził na to zgody. – Popieraliśmy ten projekt, gdyż mieliśmy wtedy firmę, która chciała u nas zainwestować i potrzebowała mocy 100 MW. Alternatywą była budowa linii przesyłowej o długości 50 km i wartości 150 mln zł – opowiada.
Wymuszanie na dystrybutorach energii, by stawiali takie połączenia, nie zawsze jest łatwe. – Ostatnio czekaliśmy na to dwa lata. Rok temu też zgłosiliśmy dystrybutorowi zapotrzebowanie na przyłączenie do sieci kolejnych terenów przemysłowych i nadal czekamy – przyznaje Joanna John-Błażyńska, prezes Grudziądzkiego Parku Przemysłowego, którego tereny należą w większości do Pomorskiej SSE.