Ministerstwo Obrony Narodowej chce, by Agencja Uzbrojenia, nowa instytucja, która ma zaopatrywać armię i przejąć część obowiązków likwidowanej Agencji Mienia Wojskowego, a także resortowego Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych, wystartowała na początku przyszłego roku.
– Przyspieszamy. Mamy zapewnienie, że rząd szybko zatwierdzi zmiany – mówi Robert Rochowicz, rzecznik MON. Przygotowania do kontraktowania dostaw na nowych zasadach miałyby się zacząć już w grudniu.
– Na razie nic nie wiemy o przyszłej agencji. Obawiamy się, że organizacyjna rewolucja może skomplikować transakcje – ostrzega Mieczysław Majewski, prezes PZL Świdnik. Także Ryszard Kardasz, prezes warszawskiego Przemysłowego Centrum Optyki, które realizuje ogromne zamówienia na sprzęt obserwacyjny dla armii, obawia się zakłóceń w kontraktowaniu kolejnych dostaw. – Do tej pory przemysłowi nie wyjaśniono, co się zmieni w tej kluczowej dla nas sprawie – mówi Kardasz.
– Wypomnieliśmy rządowi na Komisji Trójstronnej, że się wcześniej nie poradził zbrojeniówki. Na Zachodzie istnieją podobne agencje (np. francuska DGA), ale oprócz kontraktowania tworzą również programy rozwojowe, koordynują import, eksport i offset. Tego w koncepcji tej agencji nie ma – mówi Leszek Pawłowski, prezes Radwaru.
AU ma zająć się także sprzedawaniem wycofywanego z armii uzbrojenia. Agencja Mienia Wojskowego przekazałby jej również kontraktowanie dostaw paliw, sprzętu logistycznego, a także mundurów i żywności. Z obecnego Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON do nowej agencji ma przejść kontraktowanie centralnych zakupów uzbrojenia finansowanych z budżetu i środków pomocy zagranicznej. Nowa superagencja zajęłaby się także śledzeniem rozwoju uzbrojenia i oceną światowych ofert, organizowaniem prac rozwojowych i wdrożeniowych. Nowy urząd, który przejmie fachowców biegłych w organizowaniu przetargów z resortu obrony i Agencji Mienia Wojskowego, ma liczyć 330 osób. MON szacuje, że jego utworzenie będzie kosztować podatników ok. 95 mln zł.