Stare państwa Unii Europejskiej zdołają wypełnić zobowiązań protokołu z Kioto. Ale stanie się to tylko dzięki rozliczeniu jako własnych redukcji emisji CO2 wynikających z inwestycji zagranicznych – wynika z raportu Europejskiej Agencji Środowiska (EEA).
Agencja co roku ocenia, czy państwa unijne ograniczają emisje gazów cieplarnianych i co roku konkluzja jest podobna: stare państwa Wspólnoty muszą się do tego bardziej przyłożyć.
W Kioto UE zobowiązała się, że do 2012 r. zmniejszy emisję CO2 i innych gazów cieplarnianych o 8 proc. w stosunku do 1990 r. Z najnowszych obliczeń wynika, że 15 państw Unii będzie nadal daleko od wypełnienia swoich zobowiązań. Jak dotąd zmniejszyły one emisję o 3 proc., gdy większość nowych członków – w tym Polska – już dawno wypełniły założenia z Kioto. – Brakuje integracji między polityką klimatyczną i innymi dziedzinami, zwłaszcza polityką transportową – komentuje Andrzej Kassemberg, dyrektor Instytutu na rzecz Ekorozwoju.
EEA przekonuje, że Unia musi szerzej korzystać z inwestycji w zagraniczne przedsięwzięcia ochrony klimatu. Powinna też uwzględnić w swoim bilansie CO2 gaz pochłaniany przez lasy i rolnictwo. Do tego zaostrzyć krajowe regulacje, by jeszcze bardziej zmniejszyć emisję w transporcie. Wtedy tylko Hiszpania, Dania i Włochy będą nadal miały problem z rozliczeniem się z redukcji emisji gazów cieplarnianych. – Jeśli jednak uwzględni się przewidywane wyniki innych krajów starej Unii, to „15” jako całość powinna spełnić swoje zobowiązanie – powiedziała prof. Jacqueline McGlade, dyrektor zarządzająca EEA.
Według autorów raportu w 2010 r. Polska będzie miała emisję gazów cieplarnianych o 22 proc. poniżej poziomu wymaganego przez traktat z Kioto. Co więcej, nawet gdyby nasz kraj przyjął teraz bardziej restrykcyjne prawo i wprowadził nowe proekologiczne inwestycje, to i tak ich skutki będą znikome. Jest to efekt szybkiego rozwoju gospodarczego. – Fundusze unijne przeznaczone na nowe inwestycje powodują wzrost emisji gazów – dodaje Andrzej Kassemberg.