BNP odwołał zaplanowane na piątek walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym miała zapaść decyzja w sprawie zakupu belgijskiego ramienia Fortis Banku. Ożyły spekulacje o możliwym fiasku transakcji, której wartość szacowana jest na 14 mld euro.
Negocjatorzy znaleźli się w ślepym zaułku po zaskakującym wyroku belgijskiego sądu apelacyjnego w ubiegłym tygodniu. Sąd wstrzymał proces sprzedaży w wyniku protestów akcjonariuszy przeciwko parcelacji Fortisu: w Holandii został on bowiem znacjonalizowany, a w Belgii miał być sprzedany BNP.
W środę jedna z belgijskich gazet podała, jakoby Baudouin Prot, prezes BNP, powiedział tamtejszemu rządowi, że wycofa się z zakupu Fortisu, o ile transakcja nie zostanie szybko zakończona. Francuski bank odmawia komentarzy na ten temat. Z kolei belgijski rząd jest zdeterminowany do dokończenia sprzedaży i będzie składać apelację od wykroku.
Całe zamieszanie spowodowało ostry spadek cen akcji BNP w ostatnim tygodniu. Inwestorzy się obawiają, że transakcja nie zostanie doprowadzona do końca.
Niepokój wywołuje też fakt, że ten korporacyjno-inwestycyjny bank od października popada w straty. Na początku tygodnia ujawniono 710 mln euro straty departamentu zajmującego się bankowością inwestycyjną. BNP podał też, że zwolni 700 pracowników. W środę ceny akcji BNP spadły o 17 procent, w czwartek zaś o kolejne 7 procent, do 31,83 euro.