Sąd Gospodarczy w Kijowie uznał, że cena 1,6 dolara za 1000 metrów sześc. surowca na 100 km jest nieadekwatna do ceny gazu obowiązującej ukraińskich odbiorców (179,5 dolara za 1000 metrów sześc.). Zakaz ma zabezpieczać powództwo ukraińskiego Ministerstwa Paliw i Energetyki, które złożyło wczoraj pozew o uznanie za nieważną umowy między spółką Naftogaz a rosyjskim Gazpromem. Według kontraktu stawka 1,6 dol. ma obowiązywać do końca tego roku.
– Decyzja sądu nie oznacza, że Ukraina przestanie przesyłać gaz do Europy. W pełni wywiążemy się z zobowiązań – uspokajał w rozmowie z „Rz” Walentyn Zemliański, rzecznik Naftogazu. Zdaniem znanego eksperta ds. energetyki Mychajła Honczara, werdykt sądu wzmocni pozycję Ukrainy w rozmowach z Rosją. – Szczególnie dotyczy to nowej ceny i stawki tranzytowej, która powinna mieć ekonomiczne uzasadnienie i pokrywać wszystkie koszty związane z tranzytem surowca do Europy – mówi „Rz” Honczar.
Moskwa nie pozostaje dłużna. Od dziś Gazprom ma zmniejszyć dostawy gazu przez Ukrainę o 65,3 mln m sześć. To ok. 20 proc. rosyjskiego surowca transportowanego codziennie na Zachód Europy przez terytorium podległe Kijowowi. Szef koncernu Aleksiej Miller uzasadniał, że właśnie tyle gazu nielegalnie pobiera Ukraina. Decyzja Gazpromu została publicznie zaaprobowana przez premiera Putina.
Firma zapowiada, że wyrówna krajom UE ewentualne niedobory zwiększając przesył gazu przez Białoruś i Turcję. Jednak poszczególne państwa Wspólnoty już wczoraj zgłaszały problemy z dostawami. Czesi poinformowali, że ilość trafiającego do nich surowca spadła o 9,5 proc. O zmniejszeniu ilości rosyjskiego gazu transportowanego do Serbii i Bośni poinformowały z kolei Węgry. – Węgry powinny otrzymać w poniedziałek 38 mln metrów sześc. gazu, w tym 11 mln m sześc. przeznaczonych dla Bośni i Serbii. Ukraina zaproponowała cięcie dostaw o 8 mln m sześc. Dlatego tranzyt gazu może być proporcjonalnie zredukowany – powiedział minister energii Węgier Csaba Molnar. Władze Serbii, które mają małe zapasy surowca, zaleciły dużym firmom przygotować się do przejścia na alternatywne źródła energii – elektryczność i olej opałowy. Źle wygląda także sytuacja w Rumunii, gdzie od kilku dni dostawy są mniejsze o jedną trzecią. Kraj ten ma jednak większe zapasy gazu.
– Ograniczenie dostaw do Bułgarii, Rumunii, Turcji, Grecji i Macedonii związane jest z działaniami Gazpromu i jego mołdawskiej spółki Moldovagaz – tłumaczył Naftogaz. – Odbiorcy w Mołdawii z niezrozumiałych przyczyn i bez uzgodnienia ze stroną ukraińską od 1 stycznia 2009 r. zaczęli pobierać praktycznie całą objętość gazu płynącego gazociągiem tranzytowym przez terytorium Mołdawii – stwierdziła spółka.