Rosyjskie cięcia mają związek z planem antykryzysowym koncernu zakładającym na ten rok zmniejszenie produkcji aluminium o 18 proc. (750 tys. ton); zwolnienie 13,5 tys. ludzi (13 proc.) z liczącej 97 tys. załogi w zakładach w 34 krajach; zamrożenie pensji na obecnym poziomie; sprzedaż niedochodowych spółek i zmniejszenie wydatków o połowę.
W Rosji Alcoa działa od 1993 r. Cztery lata temu Amerykanie kupili dwa największe w Federacji zakłady produkcji aluminiowych prefabrykatów - w Samarze i w Biełoj Kalitwie. W ich modernizację zainwestowali 750 mln dol. - Rosja pozostaje dla nas jednym z rynków strategicznych. W najbliższym czasie ogłosimy szczegółowy plan działań Alcoa w Rosji. Chcemy wzmocnić naszą konkurencyjność i pozycję na tym rynku - zapewnił w oświadczeniu Andriej Doniec prezes Alcoa Rossija.
Największym konkurentem Amerykanów jest rosyjski koncern Rusal należący w 57 proc. do oligarchy Olega Deripaski. Koncern ma 12 proc. udziałów w światowym rynku aluminium (3 miejsce) i 15 proc. w rynku tlenku glinu. Działa w 19 krajach i zatrudnia ok. 90 tys. ludzi. W ostatnich trzech latach wielkość inwestycji w koncernie przekroczyła 2,5 mld dol.
Jednak teraz firma jest zadłużona na ponad 14,3 mld dol. W listopadzie oligarchę poratował Kreml. Na spłatę najpilniejszych zobowiązań Deripaska dostał rekordowy kredyt 4,5 mld dol.. Teraz szuka kupca lub kupców na aluminiowego kolosa. Rozmawiać miał już z inwestorami z Chin i Europy Zachodniej.
Jednak w odróżnieniu od Alcoi plany Rusalu na ten rok są optymistyczne. Szefowie zapowiedzieli ograniczenie produkcji tylko o ok. 4 proc. (180 tys. t), a zatrudnienia o ok. 5 proc. Sam Deripaska liczy, że niekorzystny trend spadku światowych cen na aluminium zostanie odwrócony.