Unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes ma wciąż zastrzeżenia do procesu sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie zgodnie z obowiązującą od początku roku specustawą.
Kroes chce mieć pewność, że stocznie od listopada ubiegłego roku nie dostają nowej, niedozwolonej pomocy publicznej, że majątek zakładów nie będzie sprzedawany w pakietach na tyle dużych, by umożliwiały nabywcy kontynuację obecnej działalności gospodarczej, oraz że zarządca kompensacji, prowadzący cały proces, działa w pełni niezależnie.
Jak wynika z informacji „Rz”, pierwsze pismo w tej sprawie trafiło do ministra skarbu Aleksandra Grada 28 stycznia. Komisarz zauważa w nim, że strona polska nie wzięła pod uwagę kilku wytycznych Komisji Europejskiej dotyczących prawidłowego wdrażania specustawy. Pierwsze zastrzeżenie dotyczy 540 mln zł z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców – zdaniem Komisji te środki, które mają sfinansować proces kompensacji, mogą stanowić niedozwoloną pomoc publiczną. KE obawia się też, że art. 76 ustawy mówiący o podziale majątku zakładów na „zespoły składników tak, aby były one atrakcyjne dla kupujących”, może prowadzić do sprzedaży aktywów w całości i tym samym obejścia obowiązku zwrotu pomocy publicznej.
Komisarz Kroes domaga się od resortu skarbu potwierdzenia, że polski rząd będzie realizował specustawę zgodnie z wymaganiami Brukseli. Jeśli się okaże, że tak nie jest, Komisja może wystąpić do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz zażądać zwrotu pomocy udzielonej w przeszłości stoczniom od przyszłych nabywców ich majątku.
10 lutego, niecałe dwa tygodnie później, do MSP wpłynęło kolejne pismo z Dyrekcji Generalnej ds. Konkurencji KE, podpisane przez Barbarę Brandt. Urzędniczka prosi resort skarbu o odpowiedź w ciągu 15 dni roboczych na osiem pytań. Chce m.in. wiedzieć, czy polskie władze wykorzystały już jakieś środki ze wspomnianych 540 mln zł i na jakie konkretnie cele, czy po 6 listopada 2008 r. (data wydania przez KE decyzji o zwrocie pomocy publicznej) zostały podpisane jakiekolwiek kontrakty na budowę statków, ilu pracowników zrezygnowało już z pracy w stoczniach i czy zostali powołani obserwatorzy całego procesu, zaakceptowani przez Brukselę.