Niezabezpieczanie się przed ryzykiem zmiany kursu walutowego też jest rodzajem spekulacji – twierdzą specjaliści. Firma nie jest bowiem w stanie oszacować, jak się będzie np. zmieniała jej marża i czy nie straci jej wskutek zmiany kursu złotego. – Niezależnie od zamieszania z opcjami firmy nie powinny rezygnować z zabezpieczenia się przed ryzykiem kursowym – mówi Marek Rogalski, niezależny analityk walutowy.
Przedsiębiorstwo prowadzące działalność handlową z zagranicznymi kontrahentami może się zabezpieczać na dwa sposoby: korzystając z tzw. forwardów lub opcji walutowych.
Forward jest transakcją polegającą na sprzedaży lub kupnie waluty po ustalonym z góry kursie (np. firma dziś zawiera umowę z bankiem, że 31 czerwca sprzeda mu euro po 4,70 zł).
– W przypadku kontraktów forward to nie firma zgłasza się do banku i dyktuje cenę, po jakiej chce sprzedać euro. To bank decyduje – w zależności od terminu, na jaki ma być zawarty forward – po jakim kursie może go zrealizować – wyjaśnia Marcin Grotek, analityk Raiffeisen Banku.
Wyliczając kurs terminowy, bierze się pod uwagę różnicę oprocentowania w obu walutach i do kursu rynkowego dodaje tzw. punkty swapowe. Cena forwardu uwzględniona jest już w wyliczeniu kursu terminowego. W przypadku pary euro/złoty kurs terminowy będzie wyższy od kursu rynkowego, bo stopy procentowe w strefie euro są niższe. Forward dla eksporterów handlujących ze strefą euro jest więc korzystniejszy, bo jest zawsze wyższy niż kurs rynkowy. Poza tym forward – przynajmniej w chwili zawarcia – jest tańszym rozwiązaniem niż opcja walutowa.