Po tym, jak Bogdanka wypłaciła 88 mln zł dywidendy z zysku za ubiegły rok pojawiły się obawy, że i JSW, która miała świetne wyniki, będzie musiała także oddać zysk skarbowi państwa. Jednak wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak zapowiedział w Katowicach, że zysk JSW pozostanie w spółce.

– Nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie, ale wicepremier złożył taką deklarację – przyznaje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW.O to, by zysk pozostał w spółce wnioskował zarząd. A idzie o niemałe pieniądze, bo o niespełna 0,6 mld zł – tyle bowiem zarobiła w 2008 r. skupiające sześć koaplń spółka z Jastrzębia, największy w Europie producent węgla koksującego, podstawy do produkcji stali. Na stal jest teraz dekoniunktura, więc prezes JSW szacuje, że firma może mieć w tym roku przychody niższe o 2 mld zł od ubiegłorocznych (wtedy sięgnęły 6 mld zł). A spółka ma w planach wielkie inwstycje – np. w lecie rozstrzygnie przetrag na budowę szybu potrzebnego do rozbudowy kopalni Zofiówka (prawdopodobnie wykona go Kopex – jako jedyny złożył ofertę). A to pochłonie 180 mln zł.

Zarząd JSW chce, by zysk zasilił budżet inwestycyjny, ale proponuje też, by 50 mln zł przeznaczyć na premie dla 22-tysięcznej załogi, która w tym roku może mieć nominalnie niższe pensje od ubiegłorocznych z poodu tzw. piątków bez wydobycia (kopalnie JSW do 30 czerwca nie fedrują w piątki, bo na ich placach zalega już ok. 1,5 mln ton nisprzedanego surowca). JSW ma też kłopoty z opcjami walutowymi - utraty korzyści z tego tytułu mogą wynieść ok. 100 mln zł (zdaniem związków zawodowych nawet dwa razy więcej).

Jednak JSW jest w nieco innej sytuacji niż Bogdanka – nad lubelską kopalnią nadzór ma resort skarbu, zaś nad JSW i pozostałymi śląskimi kopalniami (Kompania Węglowa, Katowicki Holding Węglowy) resort gospodarki.