Polska z wielkiego eksportera stała się importerem

Polska jest największym producentem węgla w Unii Europejskiej i drugim po Rosji w całej Europie. Na świecie mieści się w pierwszej dziesiątce

Publikacja: 25.06.2009 01:24

Eksport polskiego węgla. Skąd przyjeżdża do nas węgiel

Eksport polskiego węgla. Skąd przyjeżdża do nas węgiel

Foto: Rzeczpospolita

Jak to możliwe, że jeszcze kilka lat temu eksportowaliśmy węgiel w ilościach dochodzących do 20 mln ton rocznie, a od ubiegłego roku jesteśmy jego importerem netto? Czyli przywozimy go z zagranicy więcej, niż wywozimy. Wszak od kilku lat nie zamknięto u nas żadnej z kopalń ani też nie nastąpiła żadna katastrofa załamująca produkcję.

W 2008 r. przyjechało do Polski 10,1 mln ton węgla, a za granicę wysłaliśmy ok. 6,5 mln ton. W tym roku nie będzie lepiej. Dane za pierwszy kwartał pokazują, że import rośnie (sięgnął 3,4 mln ton, to o 1 mln ton więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku), choć na zwałach polskich kopalń zalegają ponad 4 mln ton węgla, a elektrownie i koksownie mają już pełne magazyny.

Przyczyna zwiększenia importu to m.in. wzrost popytu na węgiel przy jednoczesnych kłopotach wydobywczych polskich kopalń. W 2008 r. zapotrzebowanie rosło, a kopalnie nie nadążały z wydobyciem. Skutek?

– Resort gospodarki przypisał większy import mniejszej produkcji krajowej w ubiegłym roku, i to jest prawda – mówi „Rz” Zbigniew Paprotny, wiceprezes Kompanii Węglowej. – Tylko należałoby zadać sobie pytanie, dlaczego ta produkcja była niższa. Jednym z powodów jest wieloletnia restrukturyzacja branży, w rezultacie której wszystkie spółki od lat zmniejszają wydobycie węgla. Efekt? Gdy zapotrzebowanie na surowiec wzrosło nie były w stanie go pokryć, bo zwiększenie produkcji to proces długotrwały.

Według prognoz wiceminister gospodarki Joanny Strzelec-Łobodzińskiej tegoroczny import węgla (choć w Polsce jest nadprodukcja surowca) będzie zbliżony do ubiegłorocznego. Dynamika importu będzie jednak niższa niż w pierwszym kwartale, m.in. dlatego, że skończył się sezon grzewczy.

– Taki import w pierwszym kwartale to efekt podpisanych umów, głównie na węgiel koksujący. Na przykład Mittal w obawie przed brakiem surowca zakontraktował go sporo z USA – tłumaczy Paprotny. – Poza tym nie unikniemy importu tych rodzajów węgla koksującego, których w Polsce po prostu brakuje.

Wiceprezes KW przyznaje, że wpływ na wielkość i dynamikę importu będą miały ceny węgla w portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia (ARA) i ceny węgla rosyjskiego. – Niemniej energetyka zawodowa popełniłaby duży błąd, opierając się w znaczącej części na dostawach węgla spoza Polski – uważa Zbigniew Paprotny.

– Doprowadziłoby to do dalszego ograniczenia możliwości produkcyjnych polskich kopalń, a w rezultacie do trwałego uzależnienia od warunków, również cenowych, stawianych przez dostawców zagranicznych. Czym to grozi? Wystarczy przypomnieć ceny z lipca ubiegłego roku przekraczające w ARA 200 dol. za tonę. Kto wykluczy powtórkę? – dodaje. I zaznacza, że choć resort gospodarki winą za gigantyczny import obarczył polskie kopalnie, to Kompania Węglowa nie czuje się winna.

– W 2008 r. wywiązaliśmy się ze wszystkich kontraktów krajowych, ograniczając na ich rzecz eksport – przypomina Paprotny.

– Właściciel obiecywał nam pieniądze na inwestycje początkowe w nowe pola, wtedy nie miałby argumentu, by nas obarczać winą, a teraz? Zamiast znaleźć rynki zbytu, szuka kozła ofiarnego – irytuje się jeden z szefów kopalni.

Na pomoc publiczną na nowe pola wydobywcze do 2010 r. zgodziła się nawet Komisja Europejska. Resort gospodarki chciał w 2009 r. pozyskać na nie z budżetu ok. 400 mln zł, ale się nie udało. Wiceminister Strzelec-Łobodzińska zapowiedziała, że na 2010 r. resort będzie się starał o ponad 800 mln zł.

Tymczasem zdaniem przedstawicieli energetyki problem leży zarówno po stronie kopalń, jak i właściciela. Uważają, że gdyby z wyprzedzeniem wypracować kontrakty na dostawy paliwa na 2010 r., byłoby łatwiej. Spółki węglowe zapowiadają przyspieszenie negocjacji w tej sprawie.

Pytanie, co się stanie z polskim węglem, którego mamy teraz za dużo. Pojawiły się informacje, że być może pójdzie na eksport po niższej cenie niż ta obowiązująca w Polsce – po to, by mógł konkurować z węglem ARA. Przy cenie w portach Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia nasz węgiel jest o wiele droższy. By osiągnął porównywalną cenę – tona z Polski musi być tańsza (bo trzeba jeszcze doliczyć koszty transportu). Jednak kopalnie odcinają się od tego. Podobnie jak Węglokoks eksportujący polski surowiec.

– Sprzedajemy węgiel za granicę zgodnie z cenami rynkowymi. Cena energetycznego (ok. 272 zł za tonę w I kw. – red.) jest wyższa niż średnia podawana przez resort gospodarki, a koksującego (ok. 372 zł za tonę w I kw. – red.) zbliżona – mówi „Rz” Jerzy Galemba, rzecznik Węglokoksu.

Cena węgla kamiennego w portach ARA biła rekordy w lipcu 2008 r. – dochodziła do 200 dol. za tonę. Teraz kształtuje się w granicach 60 – 70 dol. za tonę. W drugim kwartale 2009 r. zaczęła rosnąć – jest to spowodowane zwiększającymi się cenami innych surowców, m.in. ropy.

Zakładając cenę dolara na poziomie 3,20 zł, wychodzi na to, że tona węgla w ARA kosztuje nieco ponad 220 zł. Zagraniczny węgiel jest więc tańszy od polskiego. Jednak jeśli doliczyć koszty transportu (fracht do portów w Polsce plus dalej przeładunek i dowóz koleją) na granicy Warszawy cena przekroczy 270 zł. A na południu Polski (gdzie są śląskie kopalnie) będzie o kilkanaście złotych wyższa.

Poza tym średnia cena podawana przez resort gospodarki dotyczy zarówno węgla zakontraktowanego dla energetyki, jak i sprzedawanego indywidualnie, np. drogich paliw kwalifikowanych (tona ekogroszku kosztuje ponad 400 zł). Do tego dochodzą koszty wydobycia. Na Śląsku wydobycie tony węgla to ok. 240 zł (wobec ok. 140 zł na Lubelszczyźnie w Bogdance), ponieważ eksploatacja surowca odbywa się na coraz większych głębokościach, a to podnosi koszty.

Problemów z importem czy eksportem węgla nie ma w przypadku surowca brunatnego. Tego surowca nie da się bowiem przewozić na duże odległości, bo zawiera dużo wody i w czasie transportu traci kaloryczność. Dlatego kopalnie węgla brunatnego są najczęściej połączone taśmociągami z elektrowniami na to paliwo.

Jak to możliwe, że jeszcze kilka lat temu eksportowaliśmy węgiel w ilościach dochodzących do 20 mln ton rocznie, a od ubiegłego roku jesteśmy jego importerem netto? Czyli przywozimy go z zagranicy więcej, niż wywozimy. Wszak od kilku lat nie zamknięto u nas żadnej z kopalń ani też nie nastąpiła żadna katastrofa załamująca produkcję.

W 2008 r. przyjechało do Polski 10,1 mln ton węgla, a za granicę wysłaliśmy ok. 6,5 mln ton. W tym roku nie będzie lepiej. Dane za pierwszy kwartał pokazują, że import rośnie (sięgnął 3,4 mln ton, to o 1 mln ton więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku), choć na zwałach polskich kopalń zalegają ponad 4 mln ton węgla, a elektrownie i koksownie mają już pełne magazyny.

Pozostało 87% artykułu
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej