Jedną z największych polskich firm, o rocznych przychodach na poziomie 11 mld zł, i jednocześnie najważniejszym producentem miedzi w Europie pokieruje menedżer, który przez ostatni rok był wiceprezesem, a od czerwca tymczasowo trzymał stery KGHM.
Tak zadecydowała wczoraj rada nadzorcza po przesłuchaniu pięciu kandydatów. Dla rynku nie jest to zaskoczenie, bo jeszcze przed ogłoszeniem konkursu nieoficjalnie można było usłyszeć, że to właśnie Wirth ma największe szanse na schedę po Mirosławie Krutinie, który miesiąc temu zrezygnował z ubiegania się o drugą kadencję. To też pierwszy od czasów Marka Szczerbiaka (2005 – 2006) prezes koncernu wywodzący się z KGHM – od lat 90. pracował w spółkach grupy.
– Spełniło się jego największe marzenie i po ogłoszeniu wyników trudno mu było ukryć, jak bardzo jest zaskoczony – mówi „Rz” uczestnik posiedzenia, na którym wybrano nowego prezesa KGHM.
[wyimek]50 tys. zł średnio miesięcznie zarabia prezes Polskiej Miedzi, nieobjętej ustawą kominową [/wyimek] Wybór Wirtha (geologa po krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej) to także ukłon w stronę związkowców. Po rezygnacji Krutina Ryszard Zbrzyzny, wpływowy poseł lewicy i szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, podkreślał, że nowym szefem koncernu powinien być ktoś z firmy, tak aby natychmiast po wyborze mógł prawidłowo nią zarządzać.
Do drugiego etapu konkursu rada zakwalifikowała 18 kandydatów, w tym siedmiu warunkowo – ale tylko czterej dostarczyli wymagane dodatkowe dokumenty.