Aleksander Grad po raz pierwszy przyznał, że nie ma szans na kontynuację stoczniowej produkcji. Jeszcze w maju, gdy aktywa obu zakładów wylicytował Stichting Particulier Fonds Greenrights (ale ostatecznie nie zapłacił za nie), zapowiadał, że jest przekonany o możliwości dalszego wytwarzania w nich statków.
W piątek w Sejmie stwierdził jednak: – Jeśli w nowych przetargach na zakup aktywów stoczni znajdzie się taki inwestor, będziemy się bardzo cieszyć. Ale dziś praktycznie jest to niemożliwe. Widząc, jak spadły zamówienia na statki zarówno w Europie, jak i Azji, trudno sobie wyobrazić, że teraz po majątek stoczni ustawi się wielka kolejka inwestorów.
[wyimek]364 mln zł miał zapłacić inwestor za stocznie w Gdyni i Szczecinie[/wyimek]
Z takim obrazem sytuacji w branży nie zgadzają się sami stoczniowcy. – Nie wiem, kto doradza ministrowi, jednak jestem przekonany, że mimo kryzysu wciąż istnieje zapotrzebowanie na specjalistyczne statki – mówi “Rz” Zdzisław Kołodziejczyk ze związku Stoczniowiec. – Nie mówiąc o tym, że Stocznia Szczecińska Nowa wciąż ma do dokończenia budowę trzech zamówionych wcześniej statków, co nie wyklucza oczywiście równoległej produkcji w zakładzie np. konstrukcji stalowych.
Jak zapowiedział Aleksander Grad, Agencja Rozwoju Przemysłu przygotowuje w tej chwili nowy regulamin sprzedaży stoczniowych aktywów, bardziej restrykcyjny wobec kupujących niż poprzedni.