Na zagospodarowanie czeka jeszcze 60 tys. ton nabojów wszelkich kalibrów, 700 tys. min przeciwpiechotnych, granatów i pozostałych wybuchowych śmieci: zapalników, materiałów pirotechnicznych, ładunków ćwiczebnych. Ich pilnowanie w wojskowych składach kosztuje rocznie miliony złotych.
– Z rakietami rosyjskiej produkcji mamy problem, bo nie zawsze wiadomo w jakim stanie przetrwały krytyczne części pocisków: głowice czy zbiorniki paliwa. Kosztownych badań tej broni nie robiono od wielu lat – mówi Andrzej Pilucik, dyrektor zespołu gospodarki mieniem ruchomym i obrotu specjalnego w Agencji Mienia Wojskowego. Na pierwszy ogień pod młotek pójdą przeciwlotnicze rakiety Wołchow, niektóre od lat nie wyjmowane z kontenerów. Każdy z 150 pocisków przechowywanych w składach pod Warszawą, Poznaniem, Gdynią i w Gliwicach to potęga: długość ponad 10 metrów, 2,5 tony wagi, do tego dwustukilogramowa głowica. Jedynie do utylizacji kwalifikuje się też pozostały rakietowy arsenał radzieckiej produkcji – pociski typu Toczka czy Łuna.
Do bezpiecznej likwidacji rakiet Agencja Mienia Wojskowego na pewno dopłaci, ale zarobi w tym roku rekordową kwotę – prawie 50 mln zł na sprzedaży zbędnych środków bojowych i sprzętu wycofanego z armii. Odkąd wzrosły w kryzysie ceny złomu mosiężnego, doskonale sprzedaje się przestarzała amunicja. Każdy nabój kalibru 100 milimetrów wart w ocenie AMW 80 – 90 zł za sztukę, to m.in. 8,5 kilograma mosiądzu zawartego w łusce.
Wyspecjalizowane firmy dysponujące koncesją na obrót sprzętem specjalnym nauczyły się też zarabiać na wykorzystywaniu prochu odzyskiwanego z amunicji do produkcji ładunków górniczych, sprzedają też złom stalowy z pocisków. Nic dziwnego że w tym roku agencja upłynniła już 13 tys. ton amunicji, a kolejne kontrakty finalizowane będą w najbliższych tygodniach. Trzeba sprzedać na przykład 700 tys. sztuk nabojów kal. 57 mm, i miliony innych, niekiedy pamiętających jeszcze lata 50.
Nadspodziewanie szybko udało się w tym roku sprzedać 14 okrętów z demobilu Marynarki Wojennej. Nie wszystkie zresztą trafią na złom. Kilku nabywców kupiło je z myślą o modernizacji.