- Z początkiem grudnia stoczniowcy odbiorą ostatnie odprawy i większość z nich zostanie bez pracy. Podczas negocjacji w styczniu tego roku minister skarbu obiecywał nam, że jeśli zgodzimy się na specustawę, co najmniej 35-40 proc. stoczniowców będzie mieć szansę na ponowne zatrudnienie w stoczniach, bo znajdzie się dla nich inwestor. To okazało się nieprawdą. Dlatego teraz apelujemy do państwa sumień i przyzwoitości - mówił do przedstawicieli resortu skarbu Dariusz Adamski, przewodniczący "Solidarności" w Stoczni Gdynia podczas posiedzenia połączonych sejmowych komisji skarbu i gospodarki.
Inni związkowcy byli mniej oszczędni w słowach. - Inaczej się umawialiśmy. Zostaliśmy oszukani. Co teraz będzie z ludźmi, którzy stracili pracę, a zostaną bez prawa do zasiłku? Upomnimy się o to w połowie grudnia. Przyjedziemy spytać, czy jest dla nas jakaś propozycja ze strony rządu - mówił Jan Gumiński z OPZZ Stoczni Gdynia. - Oby nie zakończyło się to powtórką z grudnia` 70 w styczniu albo w lutym 2010 r. - dodał.
Związkowcom przyszła szybko w sukurs opozycja. Poseł PiS (i były prezes Stoczni Gdańsk) Andrzej Jaworski zawnioskował o przyjęcie dezyderatu do rządu o umożliwienie uzyskania przez zwolnionych z pracy stoczniowców zasiłków dla bezrobotnych. Wniosek przepadł jednak w głosowaniu.
Niesprzedany majątek Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej Nowa (większość wylicytował w maju tego roku za 380 mln zł Stichting Particulier Fonds Greenrights z Antyli Holenderskich, ale nie zapłacił) będzie ponownie zaoferowany w przetargach 26 i 27 listopada. Na zakup części aktywów Stoczni Gdynia zgłosiło się 5 firm, SSN - trzy firmy.
[ramka][b]Przedstawiciele związków zawodowych domagają się od rządu:[/b]