Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak zapewnił w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że strona polska stara się o przedłużenie tej formy pomocy publicznej. Bo 2010 r. jest ostatnim, w którym Bruksela się na nią godzi. Dlatego w projekcie budżetu znalazło się 400 mln zł na inwestycje początkowe kopalń (to około jedna szósta planów inwestycyjnych całego sektora na przyszły rok). Polska stara się, by dotacje do 30 proc. na inwestycje początkowe w nowe projekty zakładów wydobywczych przedłużyć do 2015 r.
– Ale nie należy mieć tu zbyt dużych nadziei, bo KE jest dość krytycznie nastawiona do węgla jako surowca energetycznego – powiedział „Rzeczpospolitej” Pawlak. – Dlatego ważne jest, żebyśmy liczyli na własne siły. Teraz ważne jest wykorzystanie tych 400 mln zł zapisanych w projekcie budżetu na przyszły rok, natomiast w kolejnych latach wykorzystać unijne środki na wsparcie naszych dwóch instalacji wychwytywania i magazynowania CO[sub]2[/sub] pod ziemią – dodał. Jego zdaniem bowiem w kwestii nowych sposobów wykorzystania węgla i rozwoju czystych technologii węglowych UE jest jednak bardziej przychylna.
Branża górnicza przyznaje jednak, że bez wsparcia projektów finansowanie ich z własnych środków może być trudne. Zwłaszcza, że choć Bruksela od 2006 r. godziła się na pomoc dla kopalń, to jak dotąd w polskim budżecie nigdy nie znaleziono na to pieniędzy (np. w zeszłym roku resort gospodarki nadzorujący górnictwo wnioskował o 400 mln zł, a kopalnie nie dostały nic; w tym zaś starał się o ponad 800 mln zł, a w projekcie budżetu zapisano niespełna połowę tej kwoty).