– GazpromExport przesyła nam tyle gazu, jakby obowiązywał nowy kontrakt, który miał zwiększyć import – mówi “Rz” wiceprezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Michał Dobrut. Obie firmy uzgodniły nowe warunki kontraktowe – zwiększenie do 10,3 mld m sześc. rocznie dostaw i ich wydłużenie o 15 lat, do 2037 r. (wg starego kontraktu w tym roku Rosjanie mają dostarczyć ok. 8 mld m sześc.).

Ale nowa umowa nie weszła w życie, bo jest jednym z elementów porozumienia gazowego, które nie zostało do końca sprecyzowane. Mimo to strona rosyjska wykonała gest dobrej woli, już zwiększając eksport do Polski o 10 mln m sześc. na dobę. – Gdyby nie ten dodatkowy import, trzeba by ogłosić dziesiąty stopień zasilania gazem, co w praktyce oznacza ograniczenia dostaw dla przemysłu – mówi Dobrut.

[wyimek]17 procent krajowego zapotrzebowania na gaz w Polsce pokrywają dodatkowe dostawy GazpromExportu[/wyimek]

Groźba była realna, bo wraz z mrozami rośnie zapotrzebowanie na gaz, głównie w energetyce i ciepłownictwie. Polska zużywa ok. 548 mln m sześc. gazu na dobę. W tym ok. 21 mln to import przez Białoruś i Ukrainę, 8 mln płynie rurociągiem jamalskim. Resztę PGNiG czerpie z krajowych złóż i magazynów oraz z Niemiec. Według Dobruta większy import pozwolił nieco uzupełnić zapasy w najważniejszym magazynie gazu Mogilno.

Nie wiadomo, jak długo Rosjanie będą słać do Polski więcej gazu. Jeżeli potrwa to do końca tygodnia, to przynajmniej do połowy stycznia nie powinno być problemów z zaopatrzeniem.