W najbliższych dniach do Gdańska zawiną dwa tankowce, które odbiorą w sumie 200 tys. ton rosyjskiej ropy. W lutym mają przypłynąć kolejne.
Jak poinformował „Rz” Dariusz Kobierecki, szef Naftoportu, oba statki wcześniej nie były awizowane. Wydawało się, że Naftoport w ogóle będzie w styczniu zdany tylko na realizację zamówień z końca 2009 r., czyli przeładuje najwyżej ok. 340 tys. ton ropy, którą do Gdańska dostarczono rurociągiem Przyjaźń biegnącym z Rosji przez Białoruś do Polski. Tym bardziej że Gdańsk nie znalazł się w grafiku dróg eksportu rosyjskiego surowca ustalonym na pierwszy kwartał przez Transnieft odpowiedzialny za przesył. Jednak z powodu sporu z Białorusią o cła na ropę Rosjanie postanowili skierować część surowa na eksport poprzez Naftoport zamiast do białoruskich rafinerii.
Zleceniodawcą odbioru ropy jest firma Mercuria (dawniej J&S) handlująca ropą, która ma też wieloletnie umowy na dostawy surowca do polskich rafinerii w Płocku i Gdańsku. Nie wiadomo, kto będzie odbiorcą ropy. Ale jak wyjaśnia Dariusz Kobierecki, dla Naftoportu najważniejsze jest wykonanie usługi, a informacja, dokąd płyną statki, ma znaczenie drugorzędne. – Często się zdarza, że statki wypływają z ropą, nie mając określonego nabywcy, i jeżeli się nie znajdzie po drodze, zawijają do któregoś z dużych terminali i tam czekają na odbiorców – dodaje.
Dzięki zamówieniu Mercurii Naftoport ma dodatkowe przychody – w styczniu dzięki dodatkowym statkom przeładunek wyniesie 530 tys. ton. Gdyby tak było do końca roku, to eksport rosyjskiej ropy przez Naftoport byłby wyższy niż w ostatnich latach. W 2009 r. wyniósł ok. 4 mln ton.