Około 10 – 12 tys. polskich turystów utknęło za granicą wskutek zamknięcia lotnisk – szacuje Polska Izba Turystyki. Biura turystyczne zaczęły ściągać ich do kraju, ale cała akcja, ze względu na tłok na lotniskach, potrwa nawet do końca tygodnia. – Może się zdarzyć, że w przypadku osób z planowanym powrotem do kraju w dniu wstrzymania lotów pobyt za granicą przedłuży się o tydzień – powiedział „Rz” dyrektor marketingu Itaki Piotr Henicz.
Itaka musi sprowadzić do kraju blisko 1,8 tys. osób. Rainbow Tours ok. 200 – 250. – Część turystów przywieźliśmy już w poniedziałek. To grupa, która przyjechała autokarem ze Stambułu. W taki sam sposób ściągamy kilkadziesiąt osób z Paryża, które wylądowały tam po zakończeniu pobytu na Kubie – informuje wiceprezes
[wyimek]10 - 12 tys. polskich turystów musiało przedłużyć pobyt za granicą[/wyimek]
Rainbow Remigiusz Talarek. Giełdowy touroperator przyznaje, że dodatkowe koszty spowodowane przedłużeniem wycieczek mogą sięgnąć 150 tys. zł. Strat przekraczających 100 tys. zł spodziewa się także Triada.
Na razie większość biur deklaruje, że nie będzie obciążać pechowych klientów dodatkowymi kosztami i pokryje je z własnej kieszeni. PIT jednak ostrzega, że możliwe są także inne scenariusze. Będzie to zależeć od ostatecznej wysokości strat. Na odszkodowania biura nie mają raczej szans – ubezpieczenia nie przewidywały takiej sytuacji.