Kłopoty LOT dotyczyły pięciu maszyn Embraer EMB-145 wyposażonych w radiostacje, którym w marcu kończyły się pozwolenia radiowe. Takie pozwolenia na większość typów urządzeń nadawczo-odbiorczych w Polsce wydaje Urząd Komunikacji Elektronicznej, który m.in. dba o porządek w polskim eterze.
– Linie Lotnicze LOT wystąpiły 7 kwietnia 2010 r. z pięcioma wnioskami o pozwolenia radiowe na samoloty Embraer, z których jedno utraciło ważność 13 kwietnia, a cztery 31 kwietnia. Ponieważ we wnioskach wymieniono niezgłaszane wcześniej nadajniki, konieczne było dostarczenie odpowiedniego certyfikatu technicznego na urządzenia. 13 kwietnia LOT wystąpił z poprawionymi wnioskami. Tego samego dnia pozwolenia zostały wystawione i odebrane – informuje Piotr Dziubak, rzecznik UKE. Urząd poszedł przewoźnikowi na rękę, stosując tryb ekspresowy, ponieważ LOT nie mógł wykorzystywać samolotów z nieważnymi pozwoleniami radiowymi (teoretycznie mogły być zakłócane przez inne urządzenia nadawczo-odbiorcze).
[wyimek][b]22 samoloty[/b] Embraer znajdują się we flocie LOT. Sześć to modele 145[/wyimek]
– Rejsy samolotów, dla których proces certyfikacji nieco się przedłużył, zostały czasowo wycofane z siatki połączeń – enigmatycznie poinformowało biuro prasowe LOT. Przedstawiciele przewoźnika nie informują, ani dlaczego tak późno wystąpił o prolongatę pozwoleń radiowych, ani na jakie straty naraziło go wycofanie embraerów z rejsów. Modele 145 o zasięgu ok. 2 tys. kilometrów obsługiwały regionalne (tzw. bliska Europa) i krajowe połączenia LOT. Przewoźnik stopniowo wycofuje je ze swojej floty i zastępuje je większymi modelami Embraer 170 i 175.