W Polsce pozyskuje się rocznie ok. 35 mln metrów kubicznych drewna, z którym ciężarówki wykonują ponad 800 tys. kursów rocznie. – Mimo dotkliwych kar sięgających 30 tys. zł przewoźnicy drewna bardzo często przekraczali dopuszczalne naciski na osie i masę całkowitą zestawu – zauważa kujawsko-pomorski wojewódzki inspektor transportu drogowego Artur Czaplewski. Kary sypały się także w woj. podlaskim i na początku tego roku przewoźnicy przestali wozić drewno do Grajewa. – Po kilku tygodniach transportowcy, odbiorca oraz inspektorzy transportu drogowego zasiedli do rozmów i wspólnie ustalili, jakiej objętości drewno można wozić bez przekraczania limitów – wyjaśnia dyrektor biura Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia Jan Powichrowski. Wojewódzki inspektor transportu drogowego woj. podlaskiego Wiesław Stalewski przyznaje, że sytuacja się unormowała. Tłumaczy, że przedsiębiorcy nie mogą zarabiać, rujnując drogi budowane za ciężkie pieniądze podatników. Także w woj. kujawsko-pomorskim ITD znalazła sposób na przeładowane samochody przewożące drewno. – W ub.r. zmieniliśmy sposób działania i wpłynęliśmy na odbiorcę w Świeciu, który doskonale wie, ile drewna przywozi samochód, aby w umowach z przewoźnikami zawarł klauzulę odpowiedzialności. Przy pierwszym przeładowaniu przewoźnik dostaje ostrzeżenie, przy drugim zrywana jest umowa – tłumaczy Czaplewski. Dodaje, że zakład w Kwidzynie, który jest w woj. pomorskim, nie wprowadził podobnych zapisów i nadal przyjmuje przeładowane samochody, które niszczą drogi i są niebezpieczne dla ruchu drogowego.

Przewoźnicy mający podpisane umowy z odbiorcami drewna w całej Polsce tłumaczą, że ich pozycja negocjacyjna w stosunku do zleceniodawców przewozu jest znikoma. Jeżeli nadawca wymaga załadunku większej ilości drewna niż zezwala prawo, przewoźnik może jedynie odstąpić od wykonania pracy. – Stawki za przewóz drewna są zaniżane i przewoźnik, aby godziwie zarobić, musi przeładować samochód i wieźć co najmniej 40 metrów sześciennych. Dlatego żądamy od odbiorców podwyższenia stawek i nieprzyjmowania drewna w ilości większej od normatywnej – tłumaczy Maciej Wroński, dyrektor Biura Prawnego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.

Dla odbiorców drewna to złe wieści i niektórzy z nich próbowali zastraszyć przewoźników. Gdy w ich obronie wystąpił OZPTD, odbiorcy domagali się przy podpisywaniu kontraktu z przewoźnikami deklaracji, że nie należą do tego związku. OZPTD wystąpił do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z wnioskiem o zbadanie sprawy. Urząd zamierza wszcząć postępowanie wyjaśniające w sprawie wstępnego ustalenia, czy działania jednego z odbiorców drewna „nie mają znamion nadużywania pozycji dominującej”. Jednocześnie UOKiK zażądał pod groźbą kary w wysokości stanowiącej równowartość 50 mln euro przekazania m.in. dokładnej listy (wraz z adresami) przewoźników, którzy należą do związku i świadczyli dla wzmiankowanego odbiorcy usługi. – Czy urzędnicy chcą wszystkich transportowców podać na tacy odbiorcy drewna? – dziwi się żądaniem urzędu Wroński.

Nadwaga ciężarówek z drewnem wynika także z trudności z obliczeniem ciężaru. – W lasach nie ma wag i masę drewna przelicza się z tabel, mając tylko jego objętość. Dlatego postulujemy, aby przewoźnikowi nie wymierzać kary pieniężnej za przeważenie zestawu, jeżeli przeliczenie zostało wykonane prawidłowo – wyjaśnia Wroński.

Ostatni postulat znalazł się w propozycjach zmian legislacyjnych, które w najbliższych miesiącach mają trafić do Sejmu jako rządowy projekt nowelizacji prawa o ruchu drogowym i ustawy o drogach publicznych.