Rz: Czy polski przemysł farmaceutyczny można nazwać innowacyjnym?
Monika Stefańczyk: Nie nazwałabym go tak w żadnym wypadku. Polskie firmy mają zbyt mało środków finansowych, aby pozwolić sobie na wieloletnie badania kliniczne leków, które jednocześnie opatrzone są bardzo dużym ryzykiem niepowodzenia. Niejednokrotnie jedynym wyjściem jest poszukiwanie funduszy europejskich, które mogłyby pomóc w rozwijaniu nowych leków – tak robi kilka firm prowadzących prace nad innowacyjnymi preparatami. Stanowią one jednak wyjątki potwierdzające regułę, to np. Adamed, Mabion, Celon Pharma. Dodatkowo zniechęcający jest klimat dla innowacji w Polsce – innowacyjne leki trafiają do refundacji niezwykle rzadko i w najbliższych latach ze względu na złą sytuację budżetową to się na pewno nie zmieni.
Firmy polskie napotykają również inne trudności – ich leki nie zawsze są najtańsze – nie wytrzymują nieraz konkurencji z dużymi koncernami, również producentami generyków.
Co jest największym atutem polskich firm farmaceutycznych?
W związku z wcześniej omówionymi trendami polskie leki polskich producentów nie są ani najtańsze, ani najbardziej nowoczesne. Głównym atutem na rynku polskim staje się wobec tego znajomość marki i jej renoma wśród pacjentów, którzy często przyzwyczajeni są do marek takich jak Polfa. Nasze firmy mają też duże szanse na sukces w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie polskie produkty mają dobrą opinię.