W ciągu dwóch pierwszych miesięcy tego roku polskie przedsiębiorstwa sprzedały za granicę towary o wartości 19,5 mld euro – podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny. To o 15,2 proc. więcej niż w tym samym okresie 2010 r.
Najbardziej wzrósł eksport do krajów Europy Środkowo-Wschodniej – o 29,3 proc., w tym do Rosji – o 24,9 proc. – To jeden z najbardziej rozwijających się rynków, gdzie możemy sprzedawać żywność – komentuje Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ.
Dobrze idzie także (dynamika powyżej 15 proc.) eksport do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Holandii. Cieszy zwłaszcza wciąż wysokie zainteresowanie polskimi towarami u naszych zachodnich sąsiadów, którzy są naszym największym partnerem handlowym. Gorzej idzie nam współpraca z krajami, gdzie gospodarka jest w słabszej kondycji. Eksport do Hiszpanii wyrażony w euro wzrósł tylko o 3 proc., a wyrażony w złotych spadł o 0,2 proc. Ten kraj przechodzi duże problemy, w 2010 r. PKB skurczył się o 0,1 proc., zaś na 2011 r. zapowiadane jest ożywienie, ale raczej rachityczne – wzrost o 1,3 proc. Z kolei eksport do Włoch wzrósł tylko o 3,6 proc. (wartość z złotych – spadek o 0,8 proc.).
Idzie spowolnienie
Właśnie kondycja gospodarek krajów Europy Zachodniej może nieco martwić. – W lutym dynamika eksportu była dosyć wysoka, zwłaszcza na tle stosunkowo niskich wskaźników w styczniu. Ale niższa niż w ubiegłym roku – zauważa Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK. – Można się spodziewać, że stopniowo słabnący wzrost gospodarczy na świecie będzie hamował nasz eksport – dodaje Bielski.
Jeśli chodzi o import, to także rośnie, ale nie tak szybko jak eksport. W ciągu dwóch miesięcy tego roku na zagraniczne zakupy wydaliśmy 20,4 mld euro, czyli o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Coraz więcej kupujemy z Rosji (wzrost aż o ok. 33 proc.), przede wszystkim jeśli chodzi o surowce – gaz i ropę. Ale silnie zwiększył się też import ze Stanów Zjednoczonych, choć ekonomiści podejrzewają, że to głównie efekt wahań dolara.