Rośnie gorączka płacowa w branży motoryzacyjnej. W przyszłym tygodniu zakończy się referendum strajkowe w zakładach Fiat Auto Poland, gdzie „Solidarność" domaga się 500-złotowej podwyżki. – Nie ma mowy, abyśmy ustąpili – twierdzi szefowa międzyzakładowej „Solidarności" Wanda Stróżyk.
Jeśli nawet referendum byłoby nie po myśli związku (do tej pory wzięła w nim udział prawie połowa załogi), „S" sięgnie po inne metody protestu. – Jeżeli wywalczymy podwyżki, o pieniądze upomną się także inne zakłady – uważa Stróżyk.
Podobne referendum trwa w Denso Thermal Systems (jeden z dostawców Fiata), gdzie załoga chce także podwyższenia płac o 500 zł.
Strajkiem może się też zakończyć batalia o płace w starachowickich zakładach MAN. W czwartek związkowcy zorganizowali drugą już pikietę (poprzednią w kwietniu). Zatrudniający 1,9 tys. osób zakład produkuje szkielety autobusów, które później wyposażane są w zakładzie w Sadach pod Poznaniem. To właśnie płace w Sadach, o prawie 1 tys. zł wyższe, są powodem protestu.
– Zdajemy sobie sprawę, że tak dużych dysproporcji nie da się zlikwidować od razu – zaznacza szef zakładowej „S" Jan Seweryn. Dlatego w tym roku związki chcą dla każdego pracownika podwyżki o 300 zł.