Obserwatorzy jednak zwracają uwagę,że stoiska producentów są w tym roku jakby mniejsze,a delegacje uczestniczące w pokazie mniej liczne. Każdy musi oszczędzać. Wulkany i kryzys w Europie znacznie zmniejszają zyski linii lotniczych,które według IATA w tym roku tylko nieznacznie przekroczą 4 mld dolarów i będą pochodzić przede wszystkim z Azji. Niektóre linie otwarcie mówią o odstawieniu samolotów w sezonie zimowym.Ryanair przyznał,że nie zamierza eksploatować 80 Boeingów 737, które odbiera w ty roku.Do zmniejszenia floty na okres jesienno-zimowego dołka szykuje się również niemiecki gigant Lufthansa. Teraz organizatorzy imprezy na Le Bourget przyznają, że uczestniczące w niej firmy znacząco zredukowały budżety. Średnio jest to o 10-20 proc. w dół w porównaniu z kryzysowym 2009 rokiem, kiedy salon odbywał się na Le Bourget.
Tradycyjny bohater paryskiego show, Airbus zaliczył jednak dwie wpadki,zanim salon oficjalnie się rozpoczął. Po pierwsze jego superjumbo - A380 kołując po lotnisku zawadził skrzydłem o jeden z budynków, a po drugie usterka techniczna uniemożliwiła przylot tzw grizzly - jak nazywany jest A400M najnowocześniejszy samolot przeznaczony do transportu wojskowego - wspólny projekt Wlk Brytanii,Niemiec i Francji, który po 4 latach opóźnień już kosztował ponad 20 mld euro. Okazało się, że „grizzly" ma kłopoty z napędem w jednym z czterech śmigieł.
Na razie wszystko wskazuje na to,że najwięcej zamówień zbierze Airbus,bo dysponuje bardzo popularną maszyną o zasięgu regionalnym - A320neo. Dosłownie w przededniu salonu 100 takich samolotów o katalogowej wartości 10 mld dolarów zamówiło 2 przewoźników azjatyckich - Air Asia i Cebu Air. Indyjskie Go Airlines chcą 72 takie maszyny co po katalogowych cenach jest warte 7 mld dol. Zazwyczaj jednak od cen katalogowych przewoźnicy uzyskują potężne zniżki.Airbus liczy,że dzięki temu do końca trwania salonu,czyli 25 czerwca będzie w stanie zebrać zamówienia na 500 takich maszyn. Pierwsze maszyny polecą do klientów,jeśli nie dojdzie do nieprzewidzianych okoliczności, najwcześniej w roku 2016.
To stawia w trudnej sytuacji Boeinga,który nie ma maszyny mogącej konkurować z A320neo. Na razie amerykański koncern nie jest zdecydowany czy zbuduje całkowicie nowy B737, czy też pozostawi obecny model, tylko doda mu bardziej nowoczesne silniki. Według Boeinga popyt na takie samoloty w ciągu następnych 20 lat wyniesie 33,5 tys., a jego wartość, to 4,1 bln dolarów. Zdaniem analityków ta sytuacja jest bardzo niekorzystna dla Amerykanów, którzy jak najprędzej powinni podjąć odpowiednią decyzję. „Im szybciej to zrobią,tym lepiej.Ich brak zdecydowania pomaga cały czas Airbusowi. Najpóźniej mają na to czas do końca roku" napisał analityk Philip Toy z AlixPartners.
Jak na razie nikt nie informuje ,żeby jakikolwiek kłopoty miał testowy Boeing 787 Dreamliner ,który w najbliższy piątek przyleci do Warszawy i przenocuje do soboty. Boeing zdecydował się przylecieć do Warszawy,ponieważ Lot jest pierwszym europejskim klientem,który kupił tę maszyznę. Jeśli kolejne problemy z Dreamlinerem nie opóźnią planów,to pierwszy B787 w barwach Lotu powinien wylądować w kwietniu 2012 i natychmiast wejdzie do siatki połączeń latając do Azji - do Tokio,lub Pekinu.