Zapowiedzi europejskich polityków, którzy od miesięcy przekonywali, że niemożliwe jest bankructwo Grecji, okazały się pustymi zaklęciami. Na szczycie przywódców krajów euro w Brukseli uzgodniono wczoraj, że inwestorzy prywatni wezmą udział w nowym programie ratunkowym dla Grecji.
Tę opcję wykluczał wcześniej zdecydowanie szef Europejskiego Banku Centralnego. Bo zgoda wierzycieli na wydłużenie terminu spłaty obligacji i obniżenie ich oprocentowania jest równoznaczna ze zmniejszeniem ratingu dłużnika do poziomu bankruta – zapowiedziały to już agencje ratingowe. – Apelujemy o wykluczenie możliwości niespłacenia zobowiązań przez Grecję czy jej częściowego bankructwa – mówił Jean-Claude Trichet. I groził przywódcom państw strefy euro, że w takim scenariuszu EBC przestanie przyjmować greckie obligacje jako zastaw pod pożyczki, których udziela greckim bankom. Wtedy rządy w Berlinie czy Paryżu będą się musiały dodatkowo martwić o dokapitalizowanie greckich instytucji finansowych. Jednak po spotkaniu w środę w nocy z Angelą Merkel i Nicolasem Sarkozym w Berlinie Trichet ustąpił.
– Nie ma sprzeciwu wobec częściowego bankructwa – mówił już w czwartek rano w holenderskim parlamencie tamtejszy minister spraw europejskich Jan Kees de Jager. Holandia w sporze o ratunek dla Grecji stała razem z Finlandią po stronie Niemiec: jakiekolwiek nowe pieniądze publiczne są uwarunkowane udziałem inwestorów prywatnych.
Jednak i Niemcy musiały pójść na kompromis. Zgodziły się na znaczne zwiększenie możliwości działania Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej – spółki państw strefy euro powołanej do ratowania bankrutów. Dotąd mógł on tylko emitować obligacje (do maksymalnego pułapu 440 mld euro) na pozyskanie pieniędzy dla ratowanych krajów. Teraz będzie mógł też skupować na rynku wtórnym obligacje zagrożonych państw, a nawet dokapitalizowywać banki.
Na pakiet ratunkowy w wysokości 109 mld euro złożą się strefa euro i MFW. Dodatkowo banki obiecują pomoc wysokości co najmniej 37 mld euro. Szefowie największych z nich – Deutsche Banku i francuskiego BNP Paribas – zostali nawet zaproszeni do budynku, w którym odbywał się euroszczyt, choć nie wpuszczono ich na salę obrad przywódców. Porozumienie zakłada, że okres spłaty obecnych obligacji zostanie wydłużony z obecnego 7,5 roku do 15 lat, a ich oprocentowanie obniżone do 3,5 proc. z obecnych 4,5 proc. Nowe pożyczki mogą mieć nawet zapadalność 30 lat, z okresem karencji na spłatę rat kapitałowych do dziesięciu lat.