„Staszek znowu będzie miał szansę spełnić się w biznesie" w najbliższych latach, bo na liście 60 projektów ustaw, które mają mieć swój finał w tej kadencji Sejmu, nie ma rządowego projektu o zasadach wykonywania niektórych uprawnień Skarbu Państwa. Za to nie będzie mógł uciec na wyspę Man, do raju podatkowego, bo to marszałek Grzegorz Schetyna – autor listy ustaw, którymi zajmą się posłowie do wyborów – ma zamiar ukrócić.
Być może porównywanie tych dwóch spraw: dbałości o przejrzystość w kwestiach podatkowych firm i osób prywatnych oraz zaniechania uporządkowania nadzoru właścicielskiego (co rząd zapowiadał już na początku kadencji), jest dziwne, ale szkoda że obu spraw nie potraftowano równie priorytetowo.
Każdy nowy rząd na początku kadencji zapewniał, że albo sprywatyzuje sporą część przedsiębiorstw, albo przynajmniej ucywilizuje kwestie wyborów władz spółek kontrolowanych przez państwo. Jak dotąd żaden nie zrobił tego skutecznie.
Projekt Rady Gospodarczej przy Premierze kierowanej przez Jana Krzysztofa Bieleckiego i przyjęty przez rząd, który między innymi miał zmienić zasady doboru kadr w najważniejszych spółkach z udziałem Skarbu Państwa, ugrzązł na dobre. Przed drugim czytaniem jeszcze przed wiosennymi roztopami w Komisji Skarbu. Wisi na sejmowych stronach z adnotacją „sprawa niezakończona".
A szkoda, bo chociaż ta ustawa była kontrowersyjna i zachowywała częściowy nadzór polityków nad władzami spółek, to utrudniała bezpośrednie kadrowe interwencje przynajmniej w tych, które określa się mianem kluczowych. Była szansa na przerwanie bezsensownej karuzeli konkursów i wymiany rad nadzorczych, prezesów i zarządów obracającej się z cyklem wyborczym. Projekt wprowadzał nowe ciało – komitet nominacyjny, w którym dziesięciu niezależnych ekspertów miałoby wpływ na obsadę rad nadzorczych najważniejszych 20 – 25 spółek. Co prawda kandydatów do tego komitetu miały powoływać ministerstwa, a nie na przykład organizacje pozarządowe, ale i tak była to znacząca zmiana.