Na koszty strajku składają się: opłata rezerwacyjna za trasy przydzielone przez PKP Polskie Linie Kolejowe, brak przychodów ze sprzedaży biletów oraz ewentualne kary naliczane przez marszałków województw za niewywiązanie się przewoźnika z zawartej umowy.
– Liczymy koszty protestu, obecnie trudno powiedzieć, ile będą wynosić – mówi Piotr Olszewski, rzecznik Przewozów Regionalnych. Jak wyjaśnia, sama opłata rezerwacyjna to kilkaset tysięcy złotych. Na ostateczny rozrachunek będzie miało też wpływ potrącenie pracownikom części wynagrodzenia, które nie przysługuje za czas strajku.
Za wstrzymane pociągi rachunek Przewozom Regionalnym wystawią też marszałkowie. – W skali roku dopłacamy do przewozów kolejowych 45 mln zł. Za wczoraj to ok. 140 tys. zł i o zwrot tych niewykorzystanych wczoraj środków będziemy się ubiegać – zapowiada Józef Sebesta, marszałek opolski.
Dodatkowo w umowie z przewoźnikiem marszałkowie zagwarantowali sobie karę umowną za każdy nieuruchomiony pociąg. – W naszym przypadku to tysiąc złotych – mówi Mieczysław Struk, marszałek pomorski. Dziennie na Pomorze wyjeżdża 177 pociągów.
Jak dodaje Józef Sebesta, jeżeli dojdzie do strajku zapowiadanego na 24 sierpnia, który ma potrwać 48 godzin, kłopoty finansowe przewoźnika będą się powiększać. – Zgodnie z prawem spółka nie może upaść, ale wpadnie w bardzo poważne problemy finansowe. Takiej straty nikt nie zechce pokryć, marszałkowie nie mają takich środków – zaznacza.