Poldim, firma zależna od giełdowej Trakcji-Tiltry, która buduje obecnie 15-km odcinek autostrady A1 w pobliżu Strykowa, ma problemy finansowe. Finansujące ją i Silentio (druga spółka należąca do grupy) banki, czyli Pekao i Raiffeisen, właśnie wypowiedziały kilka umów kredytowych o łącznej wartości 82 mln zł. Jako powód podały istotne pogorszenie sytuacji gospodarczej, finansowej oraz perspektyw rozwoju obu firm.
Bezpośrednim powodem wypowiedzenia umów są jednak straty ponoszone przez Poldim i brak szans na spłatę zaciągniętych kredytów. Stało się tak, ze względu na wzrost kosztów związanych z budową odcinka A1 w okolicy Strykowa. Wartość tego kontraktu wynosi 445 mln zł. Połowa uzyskiwanych wpływów przypada na Poldim, który swoją wycenę oparł na dostawach kruszywa z pobliskich złóż oddalonych około 4 km od placu budowy.
– Na skutek opóźnienia w wydaniu koncesji, przez kilka miesięcy firma musiała jednak wozić takie same kruszywa, tylko droższe, ponad 50 km. Dodatkowo wzrosły m.in. koszty robocizny, transportu oraz ceny paliw i mas bitumicznych – informuje Maciej Radziwiłł, prezes Trakcji-Tiltry. Radziwiłł nie widzi podstaw, aby kłopoty Poldimu mogły zagrozić płynności samej Trakcji-Tiltry. Analitycy zauważają jednak, że już sama upadłość spowoduje spadek przychodów grupy (o około 1/5) i mocne ograniczenie jej zdolności do realizacji kontraktów drogowych. Gdyby tak się stało, to z dzisiejszej perspektywy, przejęcie grupy Tiltra za 777,5 mln zł, które nastąpiło wiosną tego roku, należałoby uznać za błędne.
– Sytuacja finansowa całej grupy nie należy do najlepszych. Wystarczy zauważyć, że na koniec września jej dług netto wynosił około 700 mln zł, a gotówka to jedynie 100 mln zł – twierdzi Adrian Kyrcz, analityk DM BZ WBK.
Czy Poldim upadnie? – Obecnie rozmawiamy z bankami i mam nadzieję, ze podpiszemy odpowiednie porozumienie. Sądzę, że wszystkie strony podejdą do tematu pragmatycznie i znajdziemy kompromis polegający na dokapitalizowaniu Poldimu i pewnej redukcji zadłużenia. Inaczej trudno będzie uratować tę firmę – twierdzi Radziwiłł.