Dobrych nastrojów nie psuła wtedy sytuacja w Grecji, pęczniejące portfele złych kredytów w Hiszpanii i pogarszająca się sytuacja w Portugalii. Tym razem jest podobnie. Rośnie bezrobocie. Nie wiadomo, czy pakietów pomocowych nie będą potrzebowały Słowenia i Włochy. Kolejne branże, a w tym kluczowe dla rynków budowlanych motoryzacja, budownictwo i przemysł stoczniowy, przeprowadzają masowe zwolnienia, spada produkcja i pogarszają się nastroje w biznesie. Tymczasem wystarczy jakakolwiek informacja dotycząca pakietu stabilizacyjnego bądź deklaracji wsparcia gospodarki przez bank centralny, i indeksy surowcowe szybują wgórę.
Nowa hossa na rynkach surowcowych wyraźnie wystartowała w ostatni czwartek, kiedy to Fed zapowiedział skupowanie obligacji z rynku nieruchomości i gotowość wydania na ten cel po 40 mld dolarów miesięcznie. Zdaniem Sijina Chenga, analityka Barclays Plc, decyzja Fedu w połączeniu z oświadczeniem prezesa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego oraz zapowiedzi premiera Chin WenaJiabao stymulowania gospodarki w Chinach w pełni wystarczą, aby ropa, miedź i nikiel drożały. Drożeje również złoto, bo jednak część inwestorów obawia się ryzykownych inwestycji. – Ale właśnie gotowość do zaakceptowania większego ryzyka napędza popyt na surowce – mówi Chang.
– Inwestycje w surowce przyniosły od początku roku zysk w wysokości 14 proc., a jeśli ktoś zainwestował w amerykańskie obligacje, zarobił jedynie 1,7 proc. W tym czasie kurs dolara spadł o dalsze 1,7 proc. – tłumaczy Chang.
Najszybciej rosną ceny ropy naftowej, i to pomimo kolejnych zapowiedzi spowalniającego wzrostu popytu. Jednakże eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej stanowi bardzo silne wsparcie dla notowań tego surowca, którego cena wyraźnie wraca w przypadku Brenta do psychologicznej granicy 120 dol. za baryłkę dla kontraktów październikowych. Dla amerykańskiego WTI cena zbliża się również do psychologicznej granicy 100 dol. zabaryłkę. Zdaniem Grzegorza Maziaka, analityka z portalu energetycznego epetrol, dla Polaków jedyną nadzieją na wyhamowanie cen paliw jest umacniający się złoty, możemy więc oczekiwać stabilizacji przy dystrybutorach.
Według Jonathana Barratta napięcie w Afryce Północnej, konflikt w Syrii oraz embargo na dostawy z Iranu dodają dzisiejszym cenom ropy przynajmniej 5–6 dol. do ceny każdej baryłki, a surowiec ten jest najdroższy od czterech miesięcy.