Reszta producentów samochodów liczy straty i z przerażeniem patrzy na spadające wskaźniki sprzedaży. Renault odkłada premiery dwóch modeli. Nawet producenci luksusowych aut, których dotychczas kryzys dotknął w bardzo ograniczonej mierze, też przyznają, że tegoroczne wyniki będą gorsze od tych, których się spodziewali.
W zawieszonych w ostatnią niedzielę negocjacjach ze związkami zawodowymi przedstawiciele Opla poinformowali, że potrzebują kilku miesięcy, aby osiągnąć porozumienie w sprawie restrukturyzacji. Związkowcy mają świadomość, że może ona oznaczać utratę kilku tysięcy miejsc pracy. Dotychczas zarząd wierzył, że uda mu się osiągnąć porozumienie do 26 października. Obie strony stały na stanowisku, że do 2016 r. żadna z czterech niemieckich fabryk nie zostanie zamknięta. Ale jeszcze w czerwcu zarząd dał do zrozumienia, że fabryka w Bochum, w której pracuje 3,3 tys. osób, zostanie wyłączona z produkcji. To ustalenia sprzed pół roku, kiedy sytuacja na rynku była mimo wszystko znacznie lepsza, więc planowane wówczas cięcia mogą się okazać niewystarczające i potrzebne będą znacznie bardziej radykalne decyzje.
W ich podejmowaniu z pewnością pomógł już Ford, który w zeszłym tygodniu zredukował moce produkcyjne o 355 tys. aut rocznie i zmniejszył europejskie zatrudnienie o 13 proc.
We wtorek 30 listopada Sergio Marchionne, dyrektor generalny Fiata/Chryslera, poda swoje plany dla europejskiego Fiata łącznie z wynikami finansowymi dla całej grupy. W tej chwili wiadomo, że zysk netto za cały rok wyniesie ok. 1,29 mld euro wobec prognoz w widełkach 1,2–1,5 mld. Równie ważne jak pieniądze są plany dla europejskich fabryk. Kilka dni temu na rynku pojawiły się pogłoski, że małe jeepy i chryslery będą produkowane w pięciu włoskich fabrykach koncernu. Nie wiadomo, czy Marchionne ostatecznie zdecyduje się na odmrożenie inwestycji, co w konsekwencji dałoby szansę na wprowadzenie nowych modeli.
Fiat jest dodatkowo przytłoczony uzależnieniem od włoskiego rynku, na którym po Grecji i Portugalii nastąpił największy spadek sprzedaży (o ponad 25 proc.). Przy tym koncern jest w tej chwili dokładnie w połowie realizacji planu biznesowego na lata 2010–2014 przygotowywanego w okresie, kiedy miał bardzo pozytywne prognozy dla europejskiego rynku samochodowego. Nijak nie pasują do dzisiejszej sytuacji. Podobnie jak plany zainwestowania tylko w samych Włoszech 16 mld euro w ramach programu odrodzenia włoskiej motoryzacji „Fabbrica Italia".