Ujemny wynik netto obejmuje całą Grupę Kapitałową PŻM, w skład której wchodzi 116 spółek – m.in. licząca 76 statków flota, armator żeglugi promowej Unity Line czy kompleks biurowy Pazim. Sama PŻM, która ma statut przedsiębiorstwa państwowego, miała 10,7 mln zł zysku netto.
Władze firmy podkreślają, że strata to efekt kryzysu światowego shippingu. W 2012 r. światowa flota urosła o 7,5 proc., a handel morski tylko o 4,1 proc., co spowodowało nadpodaż tonażu w stosunku do liczby ładunków. Statki stały więc w portach, a dodatkowo spadły stawki za przewozy. – Duży wpływ miało również spowolnienie gospodarki Chin. Przez niemal cały 2012 r. spadał import rudy żelaza oraz węgla do tego kraju – wyjaśnia Krzysztof Gogol, analityk PŻM. Dla PŻM Chiny są niezwykle ważnym rynkiem.
Kolejny powód to systematyczny wzrost cen paliwa, który stanowi 30–40 proc. ogólnych kosztów eksploatacji statków. W PŻM do złego wyniku przyczyniły się też m.in. najstarsze i najmniejsze jednostki, które nie znajdowały zatrudnienia. Jednocześnie firma kończyła kosztowny proces inwestycyjny, wprowadzając do użytkowania w 2012 r. rekordową liczbę 13 nowych statków. Dzięki temu wiek floty obniżył się z 17 do 10 lat, co pozwoli w przyszłości na zdobycie większych zamówień.
Trwający kryzys spowodował lawinę upadków największych armatorów. Pod koniec 2012 r. amerykański właściciel tankowców Overseas Shipholdin Group wystąpił do sądu o ochronę przed wierzycielami z długiem 2,7 mld dol. Drugi z tamtejszych gigantów – General Maritime – upadł już w 2011 r. W Europie zbankrutował m.in. brytyjski Stephenson Clarke Shipping LTD, najstarszy armator na świecie. Z kolei największy na świecie przewoźnik państwowy China Ocean Shipping Company zakończył ub. rok ze stratą 1,5 mld dol.
Kierownictwo PŻM podkreśla, że stopa zadłużenia na koniec 2012 r. wynosiła 29,8 proc., a wskaźnik płynności 5,87. Terminowo regulowano zobowiązania. Armator wprowadził program oszczędnościowy, m.in. zmniejszono prędkość statków, a przez to zużycie paliwa, co dało 40 mln zł oszczędności.