Zgodnie z reformą sprzed 2 lat Kubańczycy mogą handlować między sobą używanymi pojazdami, ale muszą występować do władz o zezwolenie na kupno od państwowych punktów sprzedaży nowych albo lekko używanych, zwykle dość nowoczesnych pojazdów należących do firm rent-a-car.
Organ KC KP Kuby, dziennik "Granma" poinformował, że rada ministrów zatwierdziła nowe przepisy, które "likwidują istniejące mechanizmy zatwierdzania zakupu pojazdów mechanicznych od państwa". W wyniku tego "została uwolniona sprzedaż detaliczna nowych i używanych motocykli, samochodów, vanów, furgonetek i mikrobusów dla Kubańczyków, zagranicznych rezydentów, firm i dyplomatów".
Liberalizacja tego rynku jest kolejną z 300 reform podjętych przez prezydenta Raula Castro, który przejął stery od brata, Fidela w 2008 r. Proponowane teraz przez niego zmiany kładą nacisk na inicjatywę prywatną, którą mocno ograniczono w ramach ustroju w stylu radzieckim i na mniejszą kontrolę władz nad obrotem osobistej własności w rodzaju mieszkań i pojazdów.
Teraz działa na Kubie kilkadziesiąt tysięcy małych firm, tysiące spółdzielni rolnych, budowlanych, transportowych i innych, wszystkie z nich powinny skorzystać na nowej decyzji.
Do września 2011 r. tylko samochody sprowadzone na Kubę przed 1959 r. podlegały swobodnemu handlowi, dlatego tak wiele modeli z lat 50. i wcześniejszych, głównie amerykańskich, kursuje nadal po ulicach miast kubańskich.