Verdi domaga się zmiany taryf płac w firmie. Związki zawodowe podkreślają, że system pracy w Amazonie opiera się na: niskiej płacy, permanentnej presji na wyniki oraz kontraktach czasowych. Verdi domaga się wyższych stawek godzinowych i regulacji taryfowych właściwych dla handlu detalicznego oraz firm wysyłkowych. Amerykański koncern upiera się jednak na stawki, które funkcjonują w firmach logistycznych i są dużo niższe niż handlu detalicznym i wysyłkowym. Przedstawiciele Amazona podkreślają jednocześnie, że płacą swoim niemieckim pracownikom najwyższe stawki z możliwych.
Związki zawodowe podkreślają, że strajk będzie trwał tak długo jak będzie to konieczne - nawet po nowym roku. - Będziemy strajkować dalej, nawet w nowym roku - podkreślał Jörg Lauenroth-Mago, przedstawiciel Verdi z Lipska. Nie chciał jednak powiedzieć czy protest zmieni charakter i jakie jeszcze akcje mają zamiar podjąć związkowcy. Powiedział jedynie, że Verdi musi podsumować dotychczasową akcję protestacyjną. W Lipsku wciąż strajkuje 500 osób, a w Bad Hersfeld - 600 osób.
Kierownictwo Amazona natomiast zapewnia, że mimo strajku dostarczanie przedświątecznych paczek się nie opóźni i wszyscy dostana zamówione towary na czas. - Ta akcja nie ma wpływu na funkcjonowanie firmy i dotrzymywanie zobowiązań wobec klientów - zapewnia Amazon w specjalnym oświadczeniu.
Jednak zdaniem związków zawodowych już kilka tysięcy klientów dostało mejle z informacja o opóźnieniu dostawy.
Zdaniem analityków jest mała szansa na to, by Amazon zgodził się na postulaty związkowców. Zdaniem Gerrita Heinemanna, profesora na uniwersytecie w Niederrhein, firma raczej przeniesie swoje centra logistyczne do Polski czy Czech niż zgodzi się na podwyżki dla niemieckich pracowników. Tym bardziej, że kilka miesięcy temu Amazon poinformował o uruchomieniu nowych centrów koło Pragi czeskiej oraz koło Poznania i Wrocławia.