Statystyczna rodzina już teraz może oszczędzić od 425 do 725 dolarów rocznie. I za te pieniądze kupić komputer, telewizor z ekranem panoramicznym lub bilet rodzinny na wycieczkę na Bahamy statkiem Disneya.
10 lat temu Stany Zjednoczone nie wydobywały gazu ani ropy naftowej ze złóż łupkowych. Dzisiaj uzyskują 5 mln baryłek ropy dziennie – tyle, co w Iraku i Nigerii łącznie. Eksploatacja gazu łupkowego sprawiła, że od 2005 r. cena gazu ziemnego spadła o blisko połowę, pociągając za sobą w dół ceny energii elektrycznej. Tę zmianę Amerykanie już zaczęli odczuwać w swoich portfelach.
Roczny budżet statystycznego gospodarstwa domowego w Stanach Zjednoczonych to ok. 50 tys. dol., z czego 9 tys. dol. pochłaniają wydatki na energię. Tylko jedna trzecia tej kwoty to rachunki za prąd czy gaz. Pozostałą część stanowią wydatki pośrednie, czyli koszt energii wliczony w ceny kupowanych dóbr i usług.
Przedsiębiorstwa, dla których tańszy surowiec energetyczny oznacza realne oszczędności, „dzielą się" 30–50 proc. zaoszczędzonych pieniędzy z konsumentami. Dzięki temu już dziś rozporządzalny dochód statystycznej amerykańskiej rodziny jest o 3-6 proc. wyższy, niż przed rewolucją łupkową.
Wydobycie relatywnie taniego gazu ze złóż niekonwencjonalnych będzie rosło, co przełoży się na dalsze oszczędności gospodarstw domowych. Eksperci energetyczni Boston Consulting Group przewidują, że w 2020 roku amerykańska rodzina będzie oszczędzać rocznie 1200 dol., co oznacza 10-procentowy wzrost siły nabywczej i może przynieść ogromny impuls popytowy dla całej amerykańskiej gospodarki.