Satelity nakreślają obecnie niemal każdy aspekt nowoczesnego życia, natomiast korzystanie z radaru i radia w kokpicie mało zmieniło się zdaniem wielu pilotów. Trudność znalezienia samolotu ważącego 250 ton przez ekipy z 26 krajów, mimo podejrzeń, że ktoś usiłował ukryć jego trasę, wywołał szok na świecie mającym coraz lepsze systemy łączności i uwypukliła braki w stosowaniu radaru, który staje się bezużyteczny nad ocenami i pustyniami.
- Nie jest bardzo dokładny, a świat poszedł dalej — uważa Don Thoma, prezes Aireon, spółki uruchomionej w 2012 r. przez amerykańskiego operatora satelitarnej łączności bezprzewodowej Iridium i kanadyjski urząd kontroli lotów dla śledzenia lotów samolotów. — Śledzimy nasze samochody, komórki naszych dzieci, a nie potrafimy obserwować samolotów, gdy znajdują się nad ocenami albo innymi odległymi obszarami.
Eksperci twierdzą, że oczywistą odpowiedzią na to są satelity. Trzeba przestawić się na nawigację i łączność satelitarną. W nawigacji musimy odejść od naziemnych radarów, a w łączności od radia — uważa ekspert radarowy i doradca lotniczy Hans Weber.
Kosztowna przebudowa
Za nieskuteczność radarów płacą podróżni wyższymi cenami biletów, a gospodarka traci z powodu dodatkowych opóźnień — twierdzą zwolennicy ambitnej, ale zapewne kosztownej przebudowy głównych szlaków lotniczych na świecie. — Ponieważ kontrolerzy lotów używają łączności głosowej, to muszą nakazywać większe odstępy między samolotami, aby nie stracić z nimi kontaktu — wyjaśnia Weber, szef amerykańskiej firmy doradczej TECOP International.
Dwie gigantyczne propozycje nowych systemów lotniczych w USA i Unii Europejskiej mogą zmienić to wszystko, zapewniając znaczące profity firmom lotniczym po obu stronach Atlantyku, choć ich krytycy twierdzą, że są rozrzutne i spóźnione.