Chodzi o sytuację z 2012 roku, kiedy upadłość ogłosiły trzy linie lotnicze i dziesięć biur podróży. Stało się to w środku sezonu wakacyjnego, do kraju trzeba było sprowadzić tysiące turystów, bo gwarancje biur podróży, które wysłały ich na urlop, ale w trakcie pobytu klientów w Grecji, Egipcie, Tunezji i innych kurortach ogłosiły upadłość, okazały się za niskie. Pieniądze z ich uruchomienia nie wystarczyły, aby zapłacić za podróż powrotną rodaków. Pomogli marszałkowie województw: Wielkopolskiego, Mazowieckiego i Śląskiego. W sumie wyłożyli na ten cel prawie pół miliona złotych. Liczyli jednak, że pieniądze odzyskają. Okazało się jednak, że prawnicy podważyli legalność ich działań. Kilka miesięcy po tych wydarzeniach Marta Milewska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego tłumaczyła, że marszałek nie ma prawa wykładać ani złotówki na finansowanie powrotów do kraju turystów niewypłacalnych touroperatorów. - Mamy ekspertyzy prawników i Regionalnej Izby Obrachunkowej, które uznały poniesione przez nas w 2012 roku koszty na ściąganie rodaków z wakacji za niezasadne – wyjaśniła.
Marszałkowie postanowili więc wspólnie, że nie będą już płacić za powroty turystów. Tym bardziej, że – jak się okazało – ustawa wcale na nich, jako odpowiedzialnych za sprowadzanie do kraju Polaków z wakacji w razie kłopotów nie wskazuje. Wyrok poznańskiego sądu potwierdził ich stanowisko.
Teraz – jak deklaruje marszałek Wielkopolski – w razie kłopotów biura i konieczności ściągnięcia turystów do kraju, zadaniem marszałka będzie jedynie rozwiązanie gwarancji i przekazanie pieniędzy ministrowi sportu.