Revel, najnowszy przybytek hazardu w Atlantic City, który miał uratować miasto, już dwukrotnie występował o sądową ochronę przed wierzycielami i ma zamknąć się do 1 września tego roku, jeśli nie znajdzie się jakiś nabywca na aukcji upadłościowej.
W połowie września zamknie się Trump Plaza Hotel and Casino. Pracownicy wciąż nie tracą nadziei, że ktoś kupi i podtrzyma przy życiu starzejący się obiekt. Mogą to jednak być tylko marzenia – kasyno i hotel, aby utrzymać się na rynku, potrzebują ok. 100 mln dol. inwestycji. W sumie 40-tysięczne dziś miasto może stracić w tym roku w samych kasynach 8 tys. miejsc pracy, czyli ok. 20 proc. całości. Nie licząc strat, jakie poniesie w związku z tym, że będzie przybywać mniej turystów.
Liczby nie pozostawiają wątpliwości. Atlantic City w coraz mniejszym stopniu może liczyć na wpływy w hazardu. W rekordowym 2006 r. wpływy tutejszych kasyn wyniosły 5,2 mld dol. Potem jednak zaczął się szybki zjazd po równi pochyłej. W 2013 r. obroty przybytków hazardu spadły już do 2,9 mld dol. i były niższe o 6,2 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.
Za duża konkurencja
Powodów kryzysu nie trzeba szukać daleko: Atlantic City straciło pozycję monopolisty na hazardowym rynku Wschodniego Wybrzeża. Jeszcze w latach 90. i w pierwszej połowie minionej dekady przyciągało dużo więcej turystów. Miasto położone 2,5 godziny jazdy od Nowego Jorku i Baltimore oraz 1,5 godziny od Filadelfii przyciągało przede wszystkim bezrobotnych i emerytów, grających za małe stawki. To się jednak zmieniło.
W pobliżu wielkich metropolii Wschodniego Wybrzeża zaczęły powstawać kolejne kasyna, najpierw w wyłączonych spod stanowych jurysdykcji rezerwatach indiańskich. W sumie jest to ok. 20 obiektów, które funkcjonują w Pensylwanii, Maryland i Connecticut, a nawet w samym Nowym Jorku. Są także plany wybudowania nowego obiektu w Jersey City – naprzeciwko słynnego World Trade Center na Manhattanie, dziesięć minut jazdy kolejką podmiejską PATH. To sprawia, że wyprawa na weekend do Atlantic City przestaje być atrakcyjna mimo plaż i stosunkowo długiego sezonu letniego.
W mieście popełniono także fatalne błędy architektoniczne. Tuż za pasem kasyn i lokali położonych przy głównym nadmorskim deptaku rozciąga się pas „ziemi niczyjej". W miejscach, gdzie niegdyś stały domki jednorodzinne, rozciągają się olbrzymie obszary parkingów, starych ruder, tanich lokali i wszechobecnych lombardów. To naturalne środowisko dla przestępczości.