Kolejne wnioski jeszcze spływają drogą pocztową. – Do tej pory złożono 84 uwagi do treści projektu czy brzmienia przepisów ustawy o OZE, sześć uwag do uzasadnienia projektu nowelizacji, a także sześć uwag do oceny skutków regulacji – precyzuje Danuta Ryszkowska-Grabowska, rzeczniczka Ministerstwa Gospodarki. Analizy potrwają do końca czerwca. Dopiero wtedy resort zdecyduje, czy i które z zaproponowanych rozwiązań uwzględnić w projekcie.

Najwięcej kontrowersji wzbudza wprowadzenie przedziału taryf gwarantowanych dla niektórych technologii OZE, zwłaszcza dla fotowoltaiki. Przykładowo, właściciel instalacji do 3 kW będzie mógł sprzedawać do sieci wyprodukowany przez siebie prąd po preferencyjnych stawkach od 64 gr/kWh do 75 gr/kWh. W przypadku instalacji większej – od 3 do 10 kW – cena gwarantowana wynosiłaby od 0,49 do 0,65 zł/kWh. Wyższą stawkę otrzymają tylko ci inwestorzy, którzy wykażą na podstawie wyliczeń dokonanych według specjalnego algorytmu, że ponieśli większe wydatki na instalację. Będą też musieli pod groźbą kary oświadczyć, że owe wyliczenia są prawdziwe.

Przeciwko takiemu podejściu protestowały podczas konsultacji m.in. Instytut Energetyki Odnawialnej oraz Polska Izba Gospodarcza Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej. Eksperci tej ostatniej zaznaczają, że algorytm jest zbyt skomplikowany i niezrozumiały dla przeciętnego obywatela. Co więcej, według nich MG przyjęło bardzo niską stopę dyskontową, porównywalną z oprocentowaniem lokaty długoterminowej (ok. 3,5 proc.). – Nawet po podjęciu wysiłku wyliczenia kosztów według wzoru, bez uwzględnienia ryzyka inwestycyjnego i dodatkowego wysiłku włożonego w przygotowanie inwestycji, ekonomiczny efekt przedsięwzięcia może się okazać niesatysfakcjonujący. Potencjalny inwestor skorzysta raczej z bezpiecznej oferty lokaty długoterminowej – twierdzą specjaliści z PIGEOR.