Jak podkreśla problemem jest fakt, że dopasowanie regulacji do otoczenia trwa kilka a czasami i kilkadziesiąt lat.

– Cyfrowy boom, z którym mamy do czynienia to w rzeczywistości kwestia ostatnich 10 lat. Tymczasem system prawny jest kompletnie opóźniony. Do tego dochodzi gra interesów – uważa nasz rozmówca.

Jego zdaniem zmiany, które zachodzą za sprawą internetu w modelach biznesowych i gospodarce są tak szybkie, że prawo nie ma szans do nich się zaadoptować. – Można zbudować przewagę gospodarczą kraju poprzez dobrą legislację, czego przykładem jest Estonia. W tym kraju można głosować w wyborach prezydenckich, czy parlamentarnych przez internet. Gdyby w Polsce wprowadzić takiego rozwiązanie nie byłoby problemów z frekwencją – zaznacza. Taka wizja w UE wydaje się jednak mało realna.

– Europa jest regionem, któremu trudno szybko adoptować prawo, bo nie jest jednorodny. UE nie będzie przewodzić w rewolucji cyfrowej. Tu pozycję lidera będzie miała Azja – przekonuje Tomasz Czechowicz.