Reklama

Sir James Dyson, twórca firmy Dyson: Robię na odwrót, niż mówią badania rynku

Inne firmy wypuszczają nowe produkty co sześć miesięcy, ale my tak nie robimy. Pytanie, czy to co one robią to duża zmiana, czy tylko małe ulepszenie? Bo my stawiamy na radykalne zmiany – mówi sir James Dyson, twórca firmy Dyson.

Publikacja: 25.09.2025 05:10

Sir James Dyson, twórca firmy Dyson: Robię na odwrót, niż mówią badania rynku

Foto: materiały prasowe

Pańska firma słynie głównie z produkcji ręcznych odkurzaczy, ale przyszłość może stwarzać zagrożenie dla rynku takich urządzeń. Mówiąc wprost, czy roboty nie zastąpią tradycyjnych odkurzaczy? Czy pan na tę zmianę się przygotowuje?

Cóż, nie powiem, co będziemy robić w przyszłości, ale odpowiedź na to pytanie brzmi „prawdopodobnie tak” – myślę, że w tym kierunku zmierzamy. Robotyzacja nadejdzie, choć nie sądzę, że to odpowiedź na wszystko. Dowodem jest fakt, że sprzedaż odkurzaczy ręcznych wzrosła.

Macie już roboty sprzątające, a teraz i myjące podłogi. Ten rynek od lat mocno się rozwija, ale Dyson dość późno zaczął być obecny w tym segmencie. Dlaczego? Nie wypuszczacie produktów, do których nie jesteście przekonani?

Produkt musi działać, być niezawodny, dobrze wykonywać swoją pracę i realizować zadania, które mu wyznaczyliśmy, kiedy zaczynaliśmy nad nim pracować. Czasami jest tak, że w trakcie prac zmieniamy zdanie, chcemy, żeby robił coś lepiej lub coś do tego urządzenia dodać. Nie spieszymy się z produktem, jeśli uważamy, że nie działa wystarczająco dobrze. I nie sądzę, żeby roboty do sprzątania na mokro dostępne na rynku robiły to wystarczająco dobrze. To jeden z powodów, dla których się z tym nie spieszyliśmy. Ale teraz mamy już taki model, który posiada znaczne ulepszenia.

Wspomniał pan, że nie spieszycie się z produktem, ale jednocześnie rynek się zmienia i cykle innowacji stają się coraz krótsze. Już pojawiają się roboty sprzątające, które potrafią wspinać się po schodach. Jak widzi pan miejsce firmy Dyson w tym wyścigu?

Przede wszystkim wspinanie się robota po schodach jest bardzo niebezpieczne, wiąże się z tym ogromna odpowiedzialność po stronie producenta urządzenia. Robiliśmy to, budowaliśmy roboty, które mają takie zdolności, ale nie wprowadzamy ich na rynek, bo co jeśli spadną i kogoś zranią?

Ale tak, oczywiście chcemy być częścią postępu. Inne firmy wypuszczają nowe produkty co sześć miesięcy, ale my tak nie robimy. Pytanie, czy to, co one robią, to duża zmiana, czy tylko małe ulepszenie? Bo my stawiamy na radykalne zmiany. Nasze silniki, grzałki w suszarkach do włosów, które są najmniejsze na świecie, to radykalna zmiana. Rozwijamy właśnie takie technologie, a inni nas kopiują, zamiast tworzyć własne. I przez to, że tworzymy takie radykalne innowacje, zajmuje nam to trochę więcej czasu. Na przykład używamy sztucznej inteligencji, która bada warunki, w jakich działa silnik odkurzacza, aby go optymalnie dostosować. Silnik musi działać inaczej w zależności od wysokości, na której się znajduje – operuje z inną prędkością w Meksyku niż w Londynie. Kontrola prędkości w naszych sprzętach nie jest zatem mechaniczna, ale całkowicie algorytmiczna.

Czytaj więcej

Inteligentna opaska z Polski ratuje życie. Zauważył już ją sir James Dyson
Reklama
Reklama

Nad jakimi innowacjami teraz pracujecie, czy planujecie wejść w nową kategorię urządzeń?

Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć.

Parę lat temu stworzyliście Dyson Zone – słuchawki nauszne z oczyszczaczem powietrza. Nowatorski produkt, ale nie przebił się wśród użytkowników. Czy to była porażka?

Zaczęliśmy prace nad tym projektem jeszcze przed pandemią, a więc te słuchawki nie miały nic wspólnego z COVID-em. Powstały po prostu po to, aby oddychać czystym powietrzem. Sprzedaliśmy ich mnóstwo w Los Angeles podczas pożarów. Ale dzisiaj ludzie nie widzą zanieczyszczeń, więc nie czują potrzeby ich posiadania. Jesteśmy jednak przyzwyczajeni do porażek, bo jeśli eksperymentujesz, ponosisz ryzyko.

Uważam, że interesującą rzeczą jest robienie czegoś odwrotnego niż to, co mówią badania rynku, i bycie wystarczająco odważnym, aby to zrobić (...) Naturalnie, nie zawsze mamy rację, czasami się mylimy, ale ja nie chcę działać w sposób bezpieczny, chcę próbować nowych rzeczy.

Ale to ryzyko trzeba też minimalizować. Kiedy tworzy pan nowe produkty, polega pan zatem na analizie oczekiwań klientów, statystykach, czy bardziej na przeczuciu, osobistym doświadczeniu?

Nie można polegać wyłącznie na tym, co mówią konsumenci, bazować tylko na badaniach rynku. Podam przykład samochodu Mini, który jest niezwykle popularny. Przed wprowadzeniem tego modelu na rynek przeprowadzono badania, z których wynikało, że nikt nie będzie chciał go kupić. Można było usłyszeć: „ma takie głupie, małe kółka”, „to nie samochód, to zabawka”. I co? Ten samochód odniósł ogromny sukces, stał się modny.

Uważam, że interesującą rzeczą jest robienie czegoś odwrotnego niż to, co mówią badania rynku, i bycie wystarczająco odważnym, aby to zrobić. W Dyson mieliśmy podobne doświadczenia, mam na myśli przezroczysty pojemnik w odkurzaczu, który, jak wskazywały wszystkie badania, nie powinien trafić na rynek, ponieważ nikt nie chce widzieć brudu. Sprzedawcy nie chcieli tego sprzedawać, twierdzili, że klienci nie będą tego kupować. Zignorowaliśmy to, byliśmy wystarczająco odważni, nasz instynkt mówił, że to zadziała. I tak było. Naturalnie, nie zawsze mamy rację, czasami się mylimy, ale ja nie chcę działać w sposób bezpieczny, chcę próbować nowych rzeczy.

Wspominał pan o konkurencji rynkowej, która nie tworzy innowacji, a skupia się na kopiowaniu. To duży problem?

Nie lubię tych, którzy kopiują innych. To jest niekorzystne nie tylko dla nas, ale i dla klienta. Dlaczego? Bo jeśli firmy nie tworzą własnych projektów, a naśladują nasze rozwiązania, nie dają konsumentowi wyboru. Niektórym się wydaje, że kopiowanie się nawzajem jest dobre dla klienta, ponieważ tworzy konkurencję, a ja myślę, iż w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Poza tym, takie praktyki są niemoralne – plagiatorzy nie musieli przeprowadzać badań, nie musieli eksperymentować i sprawdzać, czy ludzie to kupią, czy nie. Kopiują coś, co odniosło już sukces. Tymczasem, kiedy robi się pierwszy produkt, np. silnik elektryczny, to dojście do finalnego rozwiązania jest bardzo drogie. Dopiero potem zyskujemy wiedzę jak zrobić to taniej lub lepiej. Plagiator przychodzi na gotowe. To niesprawiedliwe. Takie zachowanie jest niedopuszczalne choćby w branży muzycznej, zatem dlaczego jest wciąż akceptowalne w przemyśle?

Reklama
Reklama

Co pan sądzi w tym kontekście o chińskiej konkurencji?

Powtórzę, zamiast robić łatwą i nieetyczną rzecz, jaką jest kopiowanie, lepiej tworzyć własne rozwiązania. Zatem, dopóki je tworzą, z chińskiej konkurencji jestem bardzo zadowolony, gdy plagiatują, już nie.

Dziś technologiczna przepaść między Chinami a Europą rośnie. To pana niepokoi?

Nie będę wchodził w politykę. Ale wspomnę, że my faktycznie jesteśmy firmą singapurską. Poznałem znaczenie bycia obecnym w Azji już dawno temu – działamy m.in. w Chinach czy na Filipinach, produkujemy w Malezji.

Z czym teraz eksperymentujecie?

Nie powiem.

Dział audio w firmie Dyson nadal istnieje?

Tak.

Więc muszą coś robić.

Nie muszą.

Szybko odkryliśmy, że komercyjnie bardzo trudno jest zarabiać na produkcji aut elektrycznych. Nie wiem dziś, czy do tego rozdziału jeszcze wrócimy, w tej chwili nie poruszam tego tematu. Nie mam miliardów Elona Muska.

Reklama
Reklama

Myśli pan o motoryzacji? W Dyson pracowaliście nad samochodem.

Nasz samochód działał, ale to była największa strata pieniędzy w historii firmy. I prawdopodobnie jeden z moich największych żalów. Weszliśmy w motoryzację, bo produkujemy silniki elektryczne w nowej technologii, rozwijamy technologie bateryjne. Wydawało mi się, że tym właśnie jest samochód elektryczny – komfort wewnątrz, silnik i baterie. Zaczęliśmy więc i szybko odkryliśmy, że komercyjnie bardzo trudno jest zarabiać na produkcji aut elektrycznych. Nie wiem dziś, czy do tego rozdziału jeszcze wrócimy, w tej chwili nie poruszam tego tematu. Nie mam miliardów Elona Muska.

Za to wszedł pan w rolnictwo.

Rolnictwo to bardziej hobby, które przekształciło się w dość duży biznes. Robiłem to z miłości, bo wychowałem się pracując na farmach na wsi. Nie miałem własnej, ale na nich pracowałem. Więc kiedy mogłem już kupić farmę, to kupiłem. A potem wielu rolników zaczęło mi oferować swoją ziemię. I tak gospodarstwo rosło – dziś to chyba 38 tys. akrów (ok. 15 tys. hektarów). Ale to nie przynosi pieniędzy, to nie jest przedsięwzięcie komercyjne (przedsiębiorstwo rolne, działające pod nazwą Dyson Farming, ma jedną z największych i najnowocześniejszych farm w Wielkiej Brytanii – red.). Przez cały rok uprawiamy tam truskawki. Wiele prac wykonują tam roboty. To nie tylko zbieranie, selekcjonowanie, ale też pielęgnacja roślin. Roboty z ultrafioletem zabijają pleśń, do tego mamy beztlenowy fermentator (system do produkcji gazu z odpadów z upraw – red.). Ciepło odpadowe wykorzystujemy do suszenia zboża i uprawy truskawek. Dzięki zaawansowanym technologiom potrafimy w naszej 20-hektarowej szklarni uzyskać jeszcze więcej truskawek.

Jaki swój wynalazek uważa pan za największe osiągnięcie?

W tym wypadku jest jak z rodzicem, nie można powiedzieć, że jedno dziecko jest lepsze od drugiego. Z pewnością moje pierwsze odkurzacze pionowe i cylindryczne ugruntowały naszą pozycję. Żałuję też, że nie wynalazłem silnika odrzutowego, bo to rozwiązanie, które dosłownie zmieniło świat. Ale są i rzeczy, które nie dają mi spać i mnie frustrują. Chodzi o produkty, które nie działają tak dobrze, jak mogłyby, czy też nie robią czegoś, co chciałbym, aby robiły. Kiedy odkryję, że produkt ma problem, to dręczy mnie okrutnie i chcę za wszelką cenę ten problem rozwiązać. To okropna choroba.

Czytaj więcej

Chińska firma produkująca odkurzacze zamierza rzucić wyzwanie Bugatti

Chyba tęskni pan za byciem inżynierem?

Nadal nim jestem.

Reklama
Reklama

Ale pańska rola się zmieniła, teraz zarządza pan ogromną firmą. Czy tęskni pan za czymś z tych wcześniejszych etapów kariery?

Tak. Naprawdę tęsknię za budowaniem prototypów, kiedyś bardzo to lubiłem, w moim przypadku było ich ponad pięć tysięcy, ale w tej chwili nie mam na to czasu. Gdy tylko patrzę na wyniki testów jakiegoś rozwiązania, czuję jednak, że coś straciłem. Staram się być zaangażowany w inżynierię i decyzje dotyczące wszystkich produktów, ale brakuje mi tego fizycznego, własnoręcznego tworzenia rzeczy. Jako inżynier i projektant zawsze chcę rozwijać technologię i tworzyć produkty, to jest to, co kocham robić. Nigdy nie traktowałem tego jako poświęcenia. Oczywiście, musiałem ciężko pracować i podejmować duże ryzyko, choćby zastawiając swój dom, aby pożyczyć pieniądze. Gdyby się nie udało, wylądowałbym na ulicy z żoną i trójką dzieci. To było duże ryzyko, ale kochałem każdą sekundę tego, co robiłem.

To na koniec – dlaczego odkurzacze?

Lubię prozaiczne rzeczy, takie, które inni ludzie uważają za nieinteresujące. Dlatego wziąłem się za odkurzacze, ponieważ ich producenci wyraźnie nie kochali produktów, które tworzyli. Wyglądały na nieciekawe, i to jest jeden z powodów, dla których się w to wplątałem. Jako użytkownik ich nienawidziłem – były okropne, ciężkie, worek się zapychał, robiły straszny hałas. Stały się więc moim celem. Chodziło o to, by sprzątanie przestało być katorgą.

CV

sir James Dyson

brytyjski inżynier i projektant urządzeń przemysłowych, założyciel Dyson Ltd. Uznany wynalazca, który popularność zyskał dzięki skonstruowaniu bezworkowego odkurzacza.

Wywiad powstał w formule „round table” z udziałem kilku dziennikarzy z całego świata

Pańska firma słynie głównie z produkcji ręcznych odkurzaczy, ale przyszłość może stwarzać zagrożenie dla rynku takich urządzeń. Mówiąc wprost, czy roboty nie zastąpią tradycyjnych odkurzaczy? Czy pan na tę zmianę się przygotowuje?

Cóż, nie powiem, co będziemy robić w przyszłości, ale odpowiedź na to pytanie brzmi „prawdopodobnie tak” – myślę, że w tym kierunku zmierzamy. Robotyzacja nadejdzie, choć nie sądzę, że to odpowiedź na wszystko. Dowodem jest fakt, że sprzedaż odkurzaczy ręcznych wzrosła.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Biznes
Trump zmienia kurs wobec Moskwy, KE nakłada cła, Francja kłóci się z Niemcami
Biznes
USA i Chiny bliżej porozumienia, kawa z Żabki i umowa UE-Indonezja
Biznes
Istotne zmiany w zarządach Azotów i ZA Puławy
Biznes
AI zmienia e-handel, Polska ostrzega Rosję, Kreml podnosi podatki
Biznes
Więcej firm tworzy poduszkę finansową. Pomaga dobra koniunktura
Reklama
Reklama