Rząd zmienia nocne i świąteczne dyżury aptek. Kto będzie za nie płacić?

Nocne dyżury aptek trwające do 23, a świąteczne – ograniczone do czterech godzin w ciągu dnia. Takie zmiany w przepisach przygotowało ministerstwo zdrowia. Z jednej strony mają odpowiadać na oczekiwania pacjentów. Z drugiej – rozwiązać problem dyżurnych aptek, narastający od co najmniej kilku lat. Może się jednak okazać, że zaognią tylko sytuację.

Publikacja: 12.01.2023 14:46

Rząd zmienia nocne i świąteczne dyżury aptek. Kto będzie za nie płacić?

Foto: Adobe stock

Najważniejszym przepisem regulującym kwestię nocnych i świątecznych dyżurów aptek jest art. 94 ustawy Prawo farmaceutycznego. Jego realizacja polega dziś głównie na tym, że powiaty i miasta na prawach powiatów mają obowiązek wyznaczenia na swoim terenie aptek pełniących te dyżury. Apteki nie otrzymują za nie wynagrodzenia. W przepisach mowa jest tylko o dopłacie, która może być doliczana do ceny części produktów sprzedawanych pacjentom podczas dyżurów pełnionych nocą.

Czytaj więcej

Aptek dyżurnych jak na lekarstwo. Nowelizacja ustawy rozwiąże problem?

Tyle teoria. A praktyka? Włocławek, Kartuzy, Zielona Góra, a ostatnio – Hrubieszów. To tylko kilka głośniejszych przykładów miast, w których toczyły się lub toczą spory o nocne i świąteczne dyżury. Za każdym razem powtarza się w nich z grubsza ten sam schemat. Apteki sygnalizują lokalnym władzom, że nie mogą ich pełnić, uzasadniając to brakiem personelu oraz względami ekonomicznymi. Samorządy próbują apteki do dyżurów skłonić. W skrajnych przypadkach kierując sprawę do prokuratury (to przykład z Włocławka).

Zmiany w nocnych i świątecznych dyżurach aptek

Od wielu miesięcy w ministerstwie zdrowia trwają prace nad tzw. dużą nowelizacją ustawy refundacyjnej. Przy okazji resort chce zmienić też przepisy kilku innych ustaw. Wśród nich jest Prawo farmaceutyczne. Jedną z najważniejszych nowości ma być skrócenie dyżurów aptecznych. Obecnie trwają one całą dobę, przez siedem dni w tygodniu, również w niedziele i święta. Po zmiana dyżur w porze nocnej ma oznaczać dyżur pełniony „bez przerwy przez kolejne 2 godziny zegarowe pomiędzy godzinami 19.00 a 23.00”. Z kolei dyżur w dzień wolny od pracy będzie oznaczać dyżur pełniony bez przerwy „przez kolejne 4 godziny zegarowe, w przedziale czasowym pomiędzy godzinami 10.00 a 18.00”.

Czytaj więcej

Mieszkańcy nie mogą pozostać nocą bez apteki

Z punktu widzenia aptek ważne może być też to, że przynajmniej części z nich za dyżury będzie płacić NFZ. Dotyczyć ma to aptek dyżurnych działających tam, gdzie siedzibą powiatu jest miasto mające nie więcej niż 40 tys. mieszkańców. Wynagrodzenie ma mieć formę ryczałtu i wynieść równowartość 3,5 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę, w przeliczeniu na godzinę faktycznie przeprowadzonego dyżuru.

Zdecydowanie mniej korzystną propozycją jest np. wprowadzenie kary administracyjnej w wysokości do 2 tys. zł za nieprzedstawienie powiatom informacji o godzinach pracy apteki. A to dopiero początek kontrowersji. – Najnowsza upubliczniona wersja projektu (z 13.10.2022 r. – red.) pozostała w zasadzie niezmieniona w stosunku do tej, którą znaliśmy wcześniej – mówi Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej (NRA) odpowiadający w niej m.in. problematyką dyżurów aptecznych. – Generalna zasada pozostała ta sama – dążenie do stosowania sankcji wobec aptek. Nie ma chęci do wprowadzania rozwiązań polubownych. W projekcie widnieje wprawdzie zapis, że w ramach którego odchodzi się od przymusowości dyżurów na rzecz ich dobrowolności. Tyle, że już kilka zdań dalej wprowadza się rozwiązania, które te szczytne intencje przekreślają.

Dyżury przymusowe czy dobrowolne?

Mariusz Politowicz wymienia m.in. przepis, który może uderzyć m.in. w apteki, które same zgłosiłyby chęć dyżurowania (w godzinach przewidzianych w projekcie). Projektodawca dał bowiem samorządom możliwość zwiększenia liczby godzin, w których te apteki miałyby dyżurować. – Projekt przewiduje również, że powiaty będą mogły wyznaczać więcej niż jedną aptekę dyżurną na swoim terenie – dodaje. – Nigdzie jednak nie ma zdania, że te za te dodatkowe dyżury apteki będą wynagradzane. Czytamy jedynie, że samorządy będą mogły za nie płacić aptekom, ale nie będą miały takiego obowiązku.

Czytaj więcej

Apteki nie mogą dyżurować telefonicznie - wyrok WSA w Poznaniu

Przedstawiciel NRA zwraca też uwagę na zapisy wskazujące, czym mają się kierować samorządy wyznaczając apteki do dyżurowania. Mają one m.in. brać pod uwagę „potrzeby mieszkańców w zakresie zaopatrzenia w produkty lecznicze” oraz „możliwość zapewnienia przez podmiot prowadzący aptekę odpowiedniego asortymentu oraz odpowiedniej liczby personelu”. – Jakie kompetencje mają przedstawiciele zarządów powiatów, by móc to oceniać – pyta retorycznie. – Takie brzmienie tych przepisów daje lokalnym władzom bardzo szerokie pole do interpretacji – dodaje. – Niestety, wiem z własnego doświadczenia oraz z doświadczeń farmaceutów z różnych części Polski zwracających się do mnie w tego typu sprawach, że część samorządowców kieruje się tu politykę narzucania swojej woli i podejściem „jeśli coś nie jest zakazane, można to robić”. Jednakże nigdy nie korzystają z powyższej zasady, gdy farmaceuci oczekują od nich zapłaty za dyżur. Albowiem drugim ważnym powodem braku dyżurów jest kuriozalny fakt, że od lat nikt aptekom za nie nie płaci.

Dlaczego apteki nie chcą dyżurować?

Przyczyną, która przewija się najczęściej w ich argumentacji, jest brak personelu. Dotyczy to zwłaszcza mniejszych podmiotów, w których nierzadko pracuje tylko jeden farmaceuta. W praktyce oznacza to, że jeśli taka apteka zostanie wyznaczona do dyżurowania, osoba ta musi pracować non-stop (w obecnym stanie prawnym, gdzie apteka dyżurna ma być otwarta 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu). Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, będzie to praca po kilkanaście godzin na dobę i przez co najmniej cztery godziny w niedziele i święta. Prawo farmaceutyczne stanowi bowiem, że apteka nie może być działać, jeśli nie ma w niej przynajmniej jednego magistra farmacji.

Czytaj więcej

Minister zdrowia: antybiotyków i leków przeciwzapalnych nie zabraknie

Mariusz Politowicz podkreśla, że aptekarze odmawiający dyżurowania i tłumaczący władzom powiatów, że nikt nie może być zmuszany do takiej pracy, nierzadko spotykają się z odpowiedzią pt. „możecie przecież spać na dyżurach”. – W przestrzeni publicznej słychać czasem głosy starostów mówiących „niestety nie możemy w żaden sposób zmusić aptek do dyżurowania ani ich ukarać”. Te słowa dużo mówią o ich podejściu do farmaceutów. Czy możemy sobie teraz wyobrazić podobną wypowiedź w odniesieniu np. do chirurgów? Jakby to brzmiało? „Niestety, nie możemy zmusić ich, by przyszli do naszego szpitala i pracowali w dzień i w nocy”? Takie słowa w kontekście tej grupy zawodowej jednak nie padają. A w przypadku aptek i farmaceutów – już tak.

W projekcie zmian przepisów prawa farmaceutycznego znalazł się też zapis dający inspekcji farmaceutycznej możliwość wszczęcia postępowania o cofnięcie zezwolenia przeciwko aptece, która „w sposób uporczywy” nie wykonuje uchwały obligującej do dyżurowania. Ten brak precyzji daje szerokie pole do nadużyć. Tym bardziej, że jak podkreśla Mariusz Politowicz, już dziś zdarzają się sytuacje, w których lokalne władze, próbując zmusić apteki do dyżurowania, kierują wnioski do inspektoratów farmaceutycznych o cofnięcie farmaceutom zezwoleń na prowadzenie działalności. – W ten oto sposób, walcząc o lepszy dostęp mieszkańców do aptek, podejmują działania, których celem jest… ich likwidacja – podsumowuje.

Racje samorządów

Bernadeta Skóbel, radca prawny, kierownik Działu Monitoringu Prawnego i Ekspertyz Związku Powiatów Polskich (ZPP), który opiniował ministerialny projekt zmian w ustawie refundacyjnej (głównie w części obejmującej przepisy regulujących dyżury apteczne) przyznaje, że niektóre rozwiązania zawarte w jej obecnej wersji znalazły się tam jako odpowiedź resortu zdrowia na postulaty ZPP. Dotyczy to np. kary administracyjnej dla aptek, które w wyznaczonym terminie nie przekażą informacji o godzinach pracy. – Ma to przeciwdziałać próbom uchylania się przez apteki od tego obowiązku. Przypomnę, że mówimy tu o podmiotach, które wykonują działalność o charakterze regulowanym, możemy więc wymagać od nich czegoś więcej, niż od zwykłych przedsiębiorców.

Skóbel podkreśla, że de facto jest to kara za brak chociażby minimalnej woli współpracy ze strony aptek. – A jest ona niezbędna do tego, by samorząd powiatowy mógł ustalić, czy jakaś apteka na jego terenie jest w stanie dyżur apteczny prowadzić – mówi. – Jeżeli aptekarz wyśle informacje i złoży oświadczenie o tym, w jakim zakresie jego apteka pracuje i zrobi to w terminie ustawowym, to żadna kara mu nie grozi.

- Oczywiście nie uważam, że te przepisy są idealne – dodaje. – Cała procedura ustalania dyżurnych aptek jest bardzo rozbudowana etc. Alternatywą byłoby usunięcie art. 94 ustawy Prawo farmaceutyczne, za czym zresztą my jako Związek Powiatów Polskich, się opowiadaliśmy. Na to jednak nie zgodziło się ministerstwo zdrowia.

Jej zdaniem mało prawdopodobne jest, by jakikolwiek powiat chciał rozszerzać godziny pracy aptek dyżurnych ponad te, które zostały zapisane w projekcie. – Za te dodatkowe godziny powiaty musiałby zapłacić z własnego budżetu. Nie sądzę, by się na to decydowały. Jednak danie im takiej możliwości (rozszerzenia godzin pracy ponad ustawowe – red.) było również inicjatywą resortu zdrowia.

Czy nocne i świąteczne dyżury aptek są potrzebne?

Praktyka pokazuje, że problemy z nocnymi i świątecznymi dyżurami aptek są dziś głównie w mniejszych miastach. Dla przykładu, w Warszawie jest obecnie 25 aptek pełniących stałe dyżury w porze nocnej, w niedziele, święta i inne dni wolne od pracy. Najnowsza uchwała w tej sprawie została podjęta 7 listopada ub. r. – Na terenie m.st. Warszawy dyżury są pełnione przez apteki, które chcą i realizują tę usługę od lat – poinformowało nas stołeczne biuro prasowe.

Oczywiście sytuacji w stolicy nie można przenosić na mniejsze miasta. Pytanie tylko, czy mniej lub bardziej zawoalowane zmuszanie aptek do dyżurowania i stosowanie raczej polityki kija, niż marchewki, jest dobrym pomysłem na rozwiązanie problemów pojawiających się np. w Hrubieszowie, Włocławku czy Zielonej Górze. Pytanie numer dwa: czy nocne i świąteczne dyżury aptek są dziś potrzebne? - Nie, nie są. Mówię to z pełną odpowiedzialnością za słowa, od wielu lat – odpowiada Mariusz Politowicz. – W trakcie dyżurów apteki sprzedają najczęściej prezerwatywy, kubki na mocz i testy ciążowe. To nie jest asortyment ratujący zdrowie czy życie. Stanowisko tożsame z moim przedstawiło ministerstwo zdrowia podczas jednego z postępowań sądowych, które dotyczyło m.in. dyżurów aptecznych. Resort wskazał wówczas, że „w sytuacji nagłego zagrożenia zdrowia lub życia, wedle wszelkich zasad prawdopodobieństwa, oraz logicznego rozumowania znajdującego oparcie w doświadczeniu życiowym, pacjent nie uda się do apteki w celu zaopatrzenia się w produkty lecznicze, tylko wezwie karetkę pogotowia lub skieruje się bezpośrednio do szpitalnego oddziału ratunkowego, gdzie zostanie mu udzielona pomoc, w tym zostanie zaopatrzony w niezbędne leki”. To zdanie obala argument o potrzebie dostępu do apteki całodobowej w przypadkach nagłych. Dlatego dziwi mnie, że tezy o potrzebie dyżurów, a nawet ich przymusowości, zawarte w projekcie nowelizacji art. 94 Prawa farmaceutycznego, są logicznie sprzeczne z tym cytatem.

Pytanie o to, na ile apteki czynne całą dobę odpowiadają dziś na rzeczywiste potrzeby mieszkańców zadaliśmy też przedstawicielce Związku Powiatów Polskich. – Trudno na nie jednoznacznie odpowiedzieć – mówi Bernadeta Skóbel. – Z jednej strony mamy bowiem dane dotyczące sprzedaży, które pokazują, że w wielu aptekach ruch podczas dyżurów jest znikomy. Z drugiej – jest nocna i świąteczna opieka zdrowotną oraz pacjenci zgłaszający się na SOR-y. Sama porada lekarska ich nie uleczy. Zdarza się, że po takich wizytach istnieje konieczność podania leków w warunkach pozaszpitalnych. Patrząc więc na to z tej perspektywy, funkcjonowanie aptek dyżurnych ma uzasadnienie. Jeżeli ich nie będzie, może się okazać, że pacjenci nie będą mieli, gdzie zrealizować uzyskanych recept. Oczywiście pojawia się pytanie – a co, jeśli ktoś przyjedzie do apteki z receptą o 2 czy 3 w nocy. Wtedy, w myśl projektu, nie będzie mógł jej zrealizować, ponieważ dyżury apteczne mają trwać tylko do godz. 23. Widać więc tu pewną niekonsekwencję ze strony ministerstwa zdrowia. Zakładam, że proponowane rozwiązanie ma godzić interesy różnych stron. My proponowaliśmy, żeby art. 94 skreślić, MZ stwierdziło, że jest to zbyt ryzykowne. Wydaje mi się, że po prostu trzeba poczekać, aż te rozwiązania wejdą w życie, monitorować sytuację i wtedy po jakimś czasie dokonać ewentualnych zmian.

Najważniejszym przepisem regulującym kwestię nocnych i świątecznych dyżurów aptek jest art. 94 ustawy Prawo farmaceutycznego. Jego realizacja polega dziś głównie na tym, że powiaty i miasta na prawach powiatów mają obowiązek wyznaczenia na swoim terenie aptek pełniących te dyżury. Apteki nie otrzymują za nie wynagrodzenia. W przepisach mowa jest tylko o dopłacie, która może być doliczana do ceny części produktów sprzedawanych pacjentom podczas dyżurów pełnionych nocą.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika