Wcześniej koncern przyznał się, że manipulacje poziomem spalania miało miejsce od 2002 roku.
W ten sposób kryzys, jaki wybuch z powodu japońskiej afery spalinowej jeszcze się pogłębił. Ale firma-matka Mitsubishi Corporation nie uważa, że jego część motoryzacyjna wymaga wsparcia finansowego, bo poradzi sobie sama.
— Nasi klienci kupowali auta z nieprawidłowymi wskaźnikami spalania. Nie mogę w tej chwili zrobić nic innego, jak ich przeprosić i wziąć na siebie całkowitą winę — mówił prezes Aikawa. Zapewnił jednocześnie, że o tych manipulacjach nic nie wiedział.
Reakcja rynku była natychmiastowa. Akcje Mitsubishi spadły, a rynkowa wycena wynosi już jedynie 3,85 mld dolarów, czyli o połowę mniej, niż 18 kwietnia, kiedy afera została ujawniona.
Prezes przyznał, że jeszcze nie został wypracowany pomysł na odszkodowania dla klientów, a wiceprezes Ryugo Nakao przyznał, że na razie nie wiadomo jakich modeli dotyczą zmanipulowane testy.